Chciałam dodać rozdział w ten weekend, ale że w
pracy mam luz to oto efekty mojej nudy. Mam teraz więcej wolnego czasu,
dlatego mam nadzieje że rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu ;)
Zapraszam do zakładki Bohaterowie gdzie przeprowadziłam mały remont ;)
Mam nadzieje, że wam się spodoba i choć trochę udało mi się was zaintrygować.
~~*~~*~~*~~
Jeszcze
kilka dni temu nie miałam bladego pojęcia o tym, że w Riddle Manor
znajduje się kaplica. Stałam na miejscu wyznaczonym dla druhen, a
ekscytacja przelewała się przez całe moje ciało. Rozejrzałam się wokół
siebie. Goście powoli zaczęli zajmować swoje miejsca w przystrojonych
ławkach. Wielkie gotyckie okna wpuszczały do środka promienie
słoneczne. Od drzwi wejściowych aż do samego ołtarza po marmurowej
posadzce ciągnął się krwistoczerwony dywan ze złotymi zdobieniami po
bokach. Spojrzałam przed siebie gdzie, równolegle do mnie stał Draco
ubrany w swój czarny, dopasowany garnitur, biała koszula podkreślała
jego bladą karnację, a czarna muszka dodawała elegancji. Włosy jak
zwykle pozostawił w nieładzie co dodawało mu łobuzerskiego uroku.
Uśmiechnął się do mnie szelmowsko a ja ten uśmiech odwzajemniłam.
Kilka sekund później do kaplicy wszedł od ucha do ucha uśmiechnięty
Blaise. Stanął tuż przed ołtarzem i z niecierpliwością wyczekiwał na
swoją wybrankę . Znikąd zaczął grać Marsz Mendelsona, a w drzwiach
ukazał się Snape prowadzący do ołtarza Panną Młodą.
Ginny
z lekkim uśmiechem kroczyła dumnie po czerwonym dywanie w stronę dumnie
wyprostowanego Zabiniego. Ceremonia przebiegła sprawnie i szybko.
Zanim się obejrzałam stałam z Draconem przed Młodą Parą i składałam im
życzenia. Dopiero po jakiejś godzinie wszyscy podążyli w kierunku Sali
balowej gdzie miało odbyć się wesele. Gdy tylko przekroczyłam próg,
moich uszu od razu dobiegł takt szybkiej, rytmicznej muzyki. Na drugim
końcu Sali znajdował się wysoki podest, na którym znajdowała się
kapela. Wokół parkietu były rozmieszczone okrągłe stoliki każdy na
osiem osób. Po odśpiewaniu tradycyjnego Sto Lat, przyszedł czas na
pierwszy taniec nowożeńców. Draco objął mnie w pasie a ja oparłam
głowę na jego ramieniu. Z trudem powstrzymywałam łzy szczęścia, które
cisnęły mi się do oczu. Moje życie w końcu nabierało tak długo
wyczekiwanej harmonii. Gdy tylko muzyka ucichła cała sala zapełniła się
głośnymi oklaskami i gwizdami. W końcu każdy z gości zajął swoje
miejsce przy wyznaczonym stoliku. Przed każdym talerzem znajdowało się
Menu oprawione w smoczą skórę.
Spojrzałam na Dracona, który gorączkowo się nad czymś zastanawiał.
-Stało się coś? – zapytałam.
-Niby komu mam złożyć zamówienie skoro nie widzę tutaj żadnego cateringu? - w jego głosie dało się usłyszeć nutkę oburzenia.
Zachichotałam.
-Jest zaczarowane – wyjaśniłam – Wystarczy powiedzieć nazwę potrawy którą chciałoby się zjeść .
Uśmiechnęłam się z rozbawieniem na blondyna.
-Pieczona polędwica wieprzowa – powiedziałam, a na moim talerzu pojawiła się spora porcja jedzenia.
Draco wywrócił oczami po czym poszedł w moje śladu.
Pół
godziny później, gdy każdy z przybyłych gości był już najedzony zaczęły
się tańce. Wszyscy szaleli na parkiecie w rytm muzyki. Musiałam
przyznać, że Draco jest świetnym tancerzem. Z dnia na dzień coraz
bardziej mnie zaskakiwał.
Skoczna muzyka zamieniła się w wolną piosenkę. Większość par skierowało się w stronę stolików by trochę odetchnąć. Draco przyciągnął mnie do siebie i położył dłonie na mojej tali. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i obydwoje poruszaliśmy się powoli w rytm muzyki. Było mi tak dobrze i bezpiecznie. Z całego serca pragnęłam, żeby ta chwila już nigdy się nie skończyła. Chciałam zatrzymać czas na wieczność. Nie myśleć o tym, że za dwa dni o tej porze będę już w Hogwarcie, gdzie panoszy się obłąkany Ron. Na tą myśl jeszcze bardziej przywarłam do Dracona. Obydwoje cieszyliśmy się tą chwilą, bliskością ukochanej osoby.
Skoczna muzyka zamieniła się w wolną piosenkę. Większość par skierowało się w stronę stolików by trochę odetchnąć. Draco przyciągnął mnie do siebie i położył dłonie na mojej tali. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i obydwoje poruszaliśmy się powoli w rytm muzyki. Było mi tak dobrze i bezpiecznie. Z całego serca pragnęłam, żeby ta chwila już nigdy się nie skończyła. Chciałam zatrzymać czas na wieczność. Nie myśleć o tym, że za dwa dni o tej porze będę już w Hogwarcie, gdzie panoszy się obłąkany Ron. Na tą myśl jeszcze bardziej przywarłam do Dracona. Obydwoje cieszyliśmy się tą chwilą, bliskością ukochanej osoby.
-Kochani!
- głos wokalisty odbijał się echem od marmurowych ścian – Za dwie
minuty północ! Proszę panów, żeby podali kieliszki z szampanem swoim
partnerką.
Draco ucałował mnie w dłoń po czym z uśmiechem na ustach poszedł po dwa kieliszki z szampanem.
-Zaczynamy odliczanie! Dziesięć.. dziewięć… osiem… siedem…sześć… pięć…cztery…trzy..dwa…jeden
W
jednej chwili marmurowa ściana zamieniła się w jedno wielkie szklane
okno, z którego mieliśmy widok na niebo rozświetlone fajerwerkami.
-Szczęśliwego nowego roku Draco – pocałowałam go po czym upiłam spory łyk Szampana.
-Kocham Cię – usłyszałam cichy męski szept koło ucha.
-Ja Ciebie też – na moich ustach pojawił się promienny uśmiech.
Po
niesamowitym pokazie sztucznych ogni, ściana wróciła do swojej
pierwotnej postaci. Wieczór mijał szybko i przyjemnie. Zanim się
obejrzałam przyszedł czas na oczepiny. Ginny z uśmiechem na ustach
zaczęła wyciągać wszystkie Panny na sam środek parkietu. Sama zaś
ustawiła się kilkanaście metrów przed nami.
-Liczę do trzej – oznajmiła radosnym głosem – Raz.. dwa.. trzy!
Bukiet
biało-różowych róż zatoczył koło w powietrzu po czym wylądował
centralnie w moich dłoniach. Z szokiem na twarzy patrzyłam na piękną
wiązankę, a dookoła mnie ludzie zaczęli bić brawa. Ruda podeszła do
mnie i mocno przytuliła.
-Wiedziałam, że trafi na Ciebie – puściła mi oczko.
Wywróciłam tylko oczami po czym wróciłam do swojego stolika.
Teraz
przyszedł czas na mężczyzn. Odwiązali Blaisowi muszkę, po czym
zasłonili mu oczy czarną chustą. Złączyli się w kółko i zaczęli
krążyć wokół niego w podskokach, a gdy muzyka ucichłą Zabini rzucił
muszkę do tyłu. Szczęśliwym zwycięzcą był nie kto inny jak mój ukochany
Draco. Z triumfem na ustach powoli zajął miejsce przy naszym stoliku.
-To przeznaczenie – wyszeptał mi do ucha, muskając je tym samym delikatnie.
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
-Czyżby? – uśmiechnęłam się zalotnie.
Draco
nic nie odpowiedział, tylko wpił się w moje wargi. Każdy jego pocałunek
sprawiał, że mój żołądek robił koziołka. Całował mnie delikatnie, z
pasją. Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy spojrzał mi głęboko w
oczy.
-Jesteś dla mnie najważniejsza.
Zrobiło
mi się cieplej na sercu. Cały jego urok sprawiał, że nie chciałam go
opuszczać ani na moment. Chciałam, żeby był ze mną przez cały czas.
Czy właśnie tak wygląda miłość? Jeśli tak, to niech trwa wiecznie.
Całą
następną godzinę spędziłam na tańcach i dobrej zabawie. Gdy w końcu
usiadłam z trudem potrafiłam złapać oddech. Draco wyszedł z Zabinim,
Trevorem i Nottem na papierosa, a ja korzystając z okazji dosiadłam się
do stolika moich rodziców. Chciałam się dowiedzieć kilku istotnych
rzeczy przed powrotem do Hogwartu. Wiedziałam, że śmierciożercy szykują
się do walki. Codziennie przez dom przebijały się coraz to nowsze
twarze, kobiet, mężczyzn. Słyszałam krzyki dochodzące z lochów
spowodowane z pewnością bólem jaki towarzyszył podczas wypalania
mrocznego znaku.
-Mogę o coś zapytać? – spojrzałam na rodziców.
-Zamieniam się w słuch.
-Wiem, że szykuje się wojna – zrobiłam krótką pauzę.
Ojciec spojrzał na mnie, jego twarz była pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu.
-Moje pytanie brzmi kiedy?
-Na wiosnę – odparł beznamiętnym głosem – I z pewnością nie weźmiesz w niej udziału.
-Ale…
-Żadnych ale Hermiono. Draco się Tobą zajmie. Musisz być cała i zdrowa. Jesteś moją jedyną córką.
-Nie mam zamiaru stać i się przyglądać.
-Przykro mi, ale to już postanowione.
Jeszcze zobaczymy – pomyślałam.
Nagle
wielkie mahoniowe drzwi od Sali balowej otwarły się z hukiem. W
jednej chwili muzyka ucichła a wszystkie spojrzenia skierowały się na
tajemniczą, zakapturzoną postać, która stała w wejściu.
Mężczyzna
ściągnął z głowy kaptur, odsłaniając tym samym swoją twarz. Miał nie
więcej niż dwadzieścia pięć lat, był wysoki i mimo czarnej szaty, która
ukrywała jego budowę, śmiało mogłam stwierdzić że był wysportowany.
Jego twarz była idealna. Nieskazitelna cera, intensywne oczy takie same
jak u mojego Ojca, kilkudniowy zarost dodawał mu wrogości, a blond
włosy do ramion sprawiały, że wyglądał na buntownika. Od razu skojarzył
mi się z greckimi bogami, których zdjęcia tak namiętnie przeglądałam
będąc jeszcze dzieckiem.
Spojrzał na mnie
swoimi zielonymi oczami, lekko wykrzywiając usta. Moje serce zamarło na
jedną krótką chwilę. Mimo wszystko nie przerwałam spojrzenia.
Przyglądałam mu się nadal. Nie uśmiechał się przyjaźnie. Był to
uśmiech, który oznaczał kłopoty.
-James!* - krępującą ciszę przerwał donośny głos Czarnego Pana.
-Wuju – odezwał się nowoprzybyły.
-Co cię sprowadza w moje skromne progi?
-Ona - mężczyzna spojrzał na mnie – Chciałem poznać moją jedyną kuzynkę, która ma być jeszcze potężniejsza niż jej Ojciec.
Tom zaśmiał się ponuro.
-Po za tym – kontynuował James – Muszę omówić z Tobą parę spraw.
Wszyscy
z zapartym tchem czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Prawie każdy z
gości był niemal przekonany, że ów mężczyzna za chwilę zostanie
potraktowany Cruciatusem, lecz nic takiego nie miało miejsca.
-I
przy okazji wszystkiego najlepszego dla Młodej Pary. Nie
przeszkadzajcie sobie w zabawie. Idę się położyć – wziął jedną z
butelek Ognistej i zniknął za drzwiami.
W kilka sekund wszystko wróciło do normy, nikt nie odważył się skomentować zaistniałej sytuacji.
-Niezłe ciacho – usłyszałam obok siebie głos Alicji.
Blondynka uśmiechała się sama do siebie.
-Ciacho, które z pewnością przyciąga kłopoty – skomentowałam z uśmiechem po czym obydwie zachichotałyśmy.
***
Obudziłam się rano z dziwnym poczuciem niepokoju.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ciężkie czerwone zasłony zasłaniały
okiennice, powodując tym samym przyjemny półmrok w pomieszczeniu. Obok
mnie leżał Draco, który cicho pochrapywał podczas snu. Zapach wypitego
wczoraj alkoholu lekko jeszcze unosił się w powietrzu. Wyślizgnęłam
się z łóżka najciszej jak potrafiłam by nie zbudzić blondyna. Na
paluszkach wymknęłam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam
kurek z ciepłą wodą. Pierwsze krople opadły na moje zmęczone ciało,
przynosząc mu chwilowe ukojenie. Czułam jak z minuty na minuty mięśnie
się rozluźniają, a mój umysł się rozbudza. Niespodziewanie do moich
myśli zakradł się James. Czy mówił prawdę? Czy aby na pewno jestem jego
kuzynką? Nigdy nie słyszałam o tym by Tom Riddle miał jeszcze jakąś
rodzinę. Co sprawił, że James pojawił się akurat teraz? 3 miesiące
przed wojną? Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie. Tyle pytań bez
odpowiedzi..
Zakręciłam wodę i osuszyłam,
każdy skrawek swojego ciała puchowym ręcznikiem, ubrałam się. Włosy
wysuszyłam za pomocą różdżki po czym związałam je w luźny koński ogon.
W domu panowała kompletna cisza. Każdy jeszcze odsypiał weselę.
Zaburczało
mi w brzuchu, więc postawiłam pójść do kuchni z zamiarem znalezienia
czegoś w miarę jadalnego na śniadanie. Gdy tylko weszłam do kuchni od
razu zobaczyłam znajomą mi już sylwetkę. James siedział na końcu
dużego stołu umieszczonego na środku kuchni. Przed nim stał imponujący
stos kanapek. W pierwszej chwili chciałam się wycofać, ale chęć
uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi na moje pytanie była silniejsza.
-Hej – powiedziałam jak najpewniejszym tonem.
Odwrócił się w moją stroną i spojrzał na mnie tymi kocimi zielonymi oczami, które wzbudzały we mnie niepokój.
-Cześć – odpowiedział – Głodna? - wskazał na kanapki.
-Trochę.
-Śmiało siadaj – uśmiechnął się – Nie gryzę.
Trochę onieśmielona, zajęłam krzesło tuż po jego prawej stronie i wzięłam z talerza jedną z kanapek.
-Mogę mieć kilka pytań ? – zapytałam po dłuższej chwili.
-Pewnie – odparł.
Z tysiąca pytań jakich miałam, wybrałam jedno z najbardziej istotnych.
-W jaki sposób jesteś spokrewniony z Tomem?
-Tom
miał starszą siostrę, o której mało kto wiedział. Odnalazła go gdy
była już w 8 miesiącu ciąży. Niestety zmarła przy porodzie więc Tom i
Alisa mnie wychowali, traktując jak własnego syna. Twoja matka przez
długi okres czasu nie potrafiła zajść w ciąże, więc strasznie się
cieszyła na wieść, że trafię pod jej matczyne skrzydła. Z roku na roku
stawałem się coraz starszy. W wieku 11 lat dostałem list z Drumstrangu.
Tom był ze mnie wtedy bardzo dumny. Z czego niezmiernie się
cieszyłem, bo był dla mnie mentorem. Jako nastolatek marzyłem, żeby
być tak samo potężny jak on.
-I co się dalej stało?
-Dojrzałem. Gdy tylko skończyłem szkołę, wyprowadziłem się stąd i zacząłem żyć własnym życiem.
-Co się stało, że wróciłeś?
-Byłem aktualnie w Belgii, kiedy doszły mnie słuchy, że Tom odnalazł swoją jedyną córkę, więc postanowiłem wrócić.
-W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego..
Po
raz drugi dzisiejszego dnia odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Nie
dostrzegłam w nich, żadnego cienia wrogości. Odniosłam wrażenie, że
widzę w nich coś w rodzaju troski. A może tylko mi się zdawało?
Ciche westchnienie wydobyło się z jego ust.
-Wiem,
że przyjaźniłaś się z Wybrańcem. Wiem też, że gorączkowo palisz się do
wojny. Czy stracenie najlepszego przyjaciela jest warte tego
wszystkiego? Chcesz być taka jak Tom? Popierać jego sadystyczne i
rasistowskie poglądy?
Splunął na ziemię.
-To nie ja zakończyłam tą przyjaźń - starałam zapanować nad złością jaka zaczęła się we mnie gotować.
-Gdzie się podziała ta dobra, wrażliwa Hermiona Granger? Gdzie twoje współczucie dla innych Hermiono?
-Umarła jakiś czas temu.
-A ja jestem pewien, że gdzieś tak głęboko w Tobie dalej żyję.
Prychnęłam niczym rozwścieczona kotka.
-Nic o mnie nie wiesz.. – wysyczałam przez zęby – A teraz żegnam.
Powiedziawszy to wstałam od stołu i jak najszybciej opuściłam kuchnię.
Stanęłam
w głównym holu i zaczęłam zastanawiać się nad tym gdzie mogłabym się
udać aby ochłonąć. Moja sypialnia odpada. Salon również. Potrzebuję
trochę prywatności. W końcu zdecydowałam się na lochy. Najbardziej
wyciszone miejsce w całym budynku, gdzie nikt nie zakłóci spokoju jaki
jest mi teraz potrzebny.
Moje kroki echem
odbijały się od ceglastych ścian, lecz nie przejmowałam się tym zbytnio.
Przemierzałam niekończące się korytarze, skąpane w półmroku. Większość
cel było pustych, bądź leżały w nich zdechłe szczury. Lecz nie to
przykuło moją uwagę. W najbardziej oddalonej części lochu, za kratami
dostrzegłam leżącą na podłodze tak dobrze znaną mi osobę…
~~*~~*~~*~~
*Zdjęcie James’a znajdziecie w zakładce Bohaterowie.
Całuje ;*
Całuje ;*
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJuż się boję. Kto może być w tych lochach? Od razu Draco stanął mi przed oczami.... Może jednak się myle i to Ron? Oby.
No i ten James. Już wywołuje u mnie mieszane uczucia, niech nie nawraca Hermiony, jak jest zła jesy taka zajebista. Przepraszam za wyrażenie ale najlepiej tak opisać jej postać. Gratulacje dla pary, Ginny i Zabini są świetni, tylko na bobasa czekać. No i to złapanie przez Dracona i Hermi przedmiotów, coś czuje, że ich też ślub czeka ale to chyba jasne. Mam nadzieje, że Volduś nie wciśnie Hermiony w jakieś zaręczyny bo osobiście go udusze.
Pozdrawiam i do rozdziału 23. ;D ;*
Świetny rozdział. Fajnie, że Ginny został panią Zabini. Ciekawe kto znajduje się w lochach. Intrygująca jest postać Jamesa. Zastanawia mnie dlaczego stara się przekonać Hermionę, że nadal jest wrażliwa i potrafi współczuć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hermione Granger
Muahahaha, nowy rozdział! Więc tak:
OdpowiedzUsuń*Nie cierpię Jamesa
*Ginny Zabini, jak to śmiechowo brzmi :D
*Jeszcze raz nie cierpię Jamesa, zabij go przy najbliższej okazji
*Jak zwykle wielce zacny rozdział :D
*Naprawdę, zabij Jamesa. xD
*Zapraszam do mnie:
dramioneriddle.blogspot.com
nigdzie nie zobaczyłam zakazu 'reklam', ale jeśli sobie teo nie życzysz, to przepraszam :c
Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały!
Koalka
Rozdział bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie nowa postać - James. Szczerze powiedziawszy nie wiem co o niej sądzić. Chyba jeszcze za wcześnie i musze poczekać na dalszy rozwój sytuacji ;)
Ginny nareszcie stała sie panią Zabini. Chciałabym zobaczyć Snape`a prowadzącego ją do ołtarza ;) Możliwe, że już niedługo będzie następny ślub (tym razem ze świadkami w roli głównej :))
No i ciekawe kto jest w lochu ;) Ahhh, nie mogę się doczekać.
Wspaniały rozdział!! Wejście Jamesa :) Ciekawi mnie kto jest w tym lochu... czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBo James tkak jak ja musi mieć mocne wejście :P
OdpowiedzUsuńNo, zaintrygowałaś mnie tą końcówką.
No i czadowy początek. Uwielbiam muszki *-*
Pozdrawiam, em.
Ta nutka tajemniczości jest po prostu genialna.
OdpowiedzUsuńZostawiasz nas z takim niedosytem, że wprost nie da się usiedzieć z ciekawości.
Opis ślubu krótki i jakby mało treściwy, ale cała reszta... Ciekawi mnie James. Jakie ma plany wobec Hermiony? Jaką tajemnicę kryje?
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam,
DiaMent.
Jeny! Mam nadzieje, ze to mimo wszystko nie Harry! Szkoda, ale kurcze. Nie wiem komu kibicowac... -.-
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to byl strasznie slodki. *.* slub Ginny i Diabla po prostu cud.
Jesli chodzi o Voldemorta to troche inaczej gl sobie wyobrazam, ale trudno :D
Ogolnie super i zycze ci duuuuzo weny :*
Hej.:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wreszcie dodałaś rozdział.
Jakoś mnie nie dziwi, że atrybuty Państwa Młodych wpadły odpowiednio w ręce Draco i Hermiony. Ogólnie rozdział jest słodki i niesamowity.
Ciekawi mnie, jak ktoś wychowany przez Voldemorta może mieć w sobie tyle empatii. Jestem zaintrygowana tym, co zrobi James.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńGinny Zabini to tak zabawnie brzmi, nie?
James jest... intrygujący. Ciekawa jestem jaki będzie jak go lepiej poznamy. Z opisu w bohaterach zapowiada się interesująco. A i fajnie, że pouzupełniałaś niektóre informacje o postaciach :)
Pozdrawiam ,czekam na nowy rozdział :)
~Julla
Fajne, czekam na kolejny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńPolecam swojego bloga:
http://historiaomiloscipannyblackdragon.blogspot.com/
Cudownie! Genialne wejście przybysza :3 Pięknego przybysza :3
OdpowiedzUsuńAh, Jamesie! Piękności Ty moje <3 Swoją drogą, świetny wybór aktora :P
Super! Tylko krótki... Ale przynajmniej jest! :D
OdpowiedzUsuńNo, no coś czuje, że ten James jeszcze nieźle tu namiesza :D Rozdział jest świetny. Ciekawość mnie zżera, kto jest w tych lochach. mam nadzieję, że niebawem się tego dowiem :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Witam !
OdpowiedzUsuńZ radością informuję Cię iż zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Avards.
Więcej znajdziesz:
http://dramione-innahistoria.blogspot.com/2013/11/skazanie-na-azkaban.html
Masz świetny styl pisania :) Bardzo dobrze się czytało ten rozdział. Zgadzam się, że sam ślub był trochę krótko opisany, mogłaś się trochę bardziej na nim skupić, ale do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko pięknie xD. Fajnie, że pojawił się ktoś kto będzie próbował uświadomić Mionie, jaki człowiekiem naprawdę jest Tom Riddle. Coś czuję, że James odegra jakąś ważną rolę :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kto jest przetrzymywany w tym lochu- moją pierwszą myślą był Harry, muszę przyznać. Ale Wybraniec przecież by się nie dał tak złapać, prawda? No i jak Zakon by walczył bez Pottera?
Czekam na następny, na pewno będzie świetny :))
http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/
Twój blog jest naprawdę świetny :)))))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;>
Przeczytałam w 1 dzień wszystkie rozdziały, bo tak mnie to wciągnęło ;D
Czekam zniecierpliwiona na następny rozdział, a teraz zapraszam do mnie :D
http://dramione-zawsze-i-na-zawsze.blogspot.com/
Omnomnomnom *_*
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz. Jestem ciekawa jak skończy sie to wszystko. Uwielbiam tematyke Dramione. Wszystko co piszesz jest niezmiernie ciekawe. Czekam z neicierpliwościa na nowy rozdział i w wolnej chwili zapraszam również na swojego bloga :3
http://great-unknown-feeling.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie
Alexis
P przeczytaniu tych 22 rozdziałów,muszę powiedzieć,że to najlepszy blog o tematyce Potterowskiej na jakim byłam!Cudo,udo,cudo!Wspaniałe rozdziały.Czekamz nieierpliwością na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńŻądam kolejnego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuń-Gdzie się podziała ta dobra, wrażliwa Hermiona Granger? Gdzie twoje współczucie dla innych Hermiono? -
OdpowiedzUsuńSkąd ta troska ? On jej nie zna. Mam źle przeczucia ! Lecę czytać NEXT :)
boję się kto to będzie :(