6/25/2014

Rozdział 25

WRÓCIŁAM!!!! Tęskniliście? ;) Bo ja za wami bardzo. Pierwszy rok studiów mam już za sobą ;) Wszystkie egzaminy już pozdawane, zostało tylko jechać po wpisy ;) Mam masę czasu i jeszcze większą masę pomysłów jak pociągnąć dalej te opowiadanie. Z góry przepraszam za beznadziejność tego rozdziału, macie dowód jakim wielkim beztalenciem jestem ;) Czekam  z niecierpliwością na wasze opinie ;) A już w piątek zapraszam na nowy rozdział na Miłosnym Skandalu.

~~*~~*~~*~~


Duży, dębowy zegar wskazywał godzinę 3 w nocy, a silny wiatr natarczywie dobijał się do okiennic.   Siedziałem w skórzanym fotelu  po raz setny czytając krótką notatkę otrzymaną przez Alison.
Hermiona musi poznać prawdę. Musisz jej powiedzieć zanim będzie za późno.
Twoja Alison.

Czemu akurat teraz? Teraz kiedy zaczyna w końcu nabierać do mnie zaufania?  Teraz, kiedy całe wieczory spędzamy razem na wspólnych rozmowach?
Byłem na siebie wściekły. Gdybym tylko mógł cofnąć czas nie zachowałbym się jak tchórz, nie powinienem uciekać. Gdybym tylko te 17 lat temu postanowił zostać być może wszystko wyglądałoby inaczej. Może udałoby mi się powstrzymać całe zło, które wyrządził Tom.  A ja po prostu chciałem chronić dwie najważniejsze osoby w moim życiu. A przecież człowiek z miłości popełnia często różne głupstwa.
Westchnąłem. Oby mnie tylko nie znienawidziła jak pozna prawdę – pomyślałem.

***

14 luty jeden z najbardziej wyczekiwany dni przez wszystkich,  z wyjątkiem mnie Hermiony Riddle.  Od rana w całej szkole panuje przesłodzona atmosfera, od której już mi nie dobrze. Cały Hogwart nie mówi o niczym innym jak o dzisiejszym balu. Dziewczyny przechwalają się między sobą sukienkami, które założą na dzisiejszy wieczór, natomiast faceci kombinują jak przemycić kilka butelek ognistej tak aby, żaden z nauczycieli nic nie zobaczył. A ja? Najchętniej zostałabym w swoim dormitorium, pod ciepłą kołdrą i dobrą książką w ręku.  Westchnęłam ze zrezygnowania i spojrzałam na lustro, Wbrew sobie musiałam przyznać, że wyglądałam całkiem nieźle, nowa sukienka leżała na mnie idealnie, ze spiętego koka uciekło kilka niesfornych kosmyków, a delikatny makijaż podkreślał oczy. Na sam koniec spryskałam się moimi ulubionymi perfumami, które dostałam dzisiejszego dnia od Dracona i byłam gotowa do wyjścia.
W pokoju wspólnym ślizgonów czekał już na mnie jak zwykle elegancki i szarmancki blondyn, który na mój widok uśmiechnął się łobuzersko i czule pocałował na powitanie.
Przed wejściem do wielkiej Sali czekała już na nas roześmiana Alicja z Trevorem oraz Ginny z Zabinim.  Moja najlepsza przyjaciółka mimo zaawansowanej już ciąży wyglądała przepięknie, długa oliwkowa sukienka podkreślała jej zaokrąglony brzuch, natomiast lekko podkręcone włosy dodawały jej niewinnego i dziewczęcego uroku. Blaise dumny jak paw nie odstępował na krok swojej ukochanej, co chwile upewniając się czy na aby na pewno dobrze się czuje.
Wielka Sala przeszła istną metamorfozę. Długie rzędy stołów zastąpione zostały sześcioosobowymi okrągłymi stolikami poustawianymi na brzegach pomieszczenia.  Na Sali panował przyjemny półmrok rozświetlany iskrzącymi się serduszkami, które rozrzucały małe  kupidyny.
Zajęliśmy jeden z najbardziej oddalonych stolików na sali.  Dopiero teraz miałam czas żeby przyjrzeć się innym.  Niektórzy pozajmowali już wolne stoliki, inni szukali swoich osób towarzyszących, a jeszcze inni zdążyli już wyjść na parkiet i zacząć tańczyć do pierwszych taktów muzyki.  Kilka stolików dalej siedział Harry, który obdarzył mnie uśmiechem pokazując przy tym dwa rzędy śnieżnobiałych zębów, ku mojemu zdziwieniu jego towarzyszką była Luna, ubrana w śliczną niebieską sukienkę na ramiączkach.   W głębi duszy miałam nadzieje, że zdążył już zapomnieć o Ginny.
Kątem oka dostrzegłam wchodzącego do sali  dumnie kroczącego Rona wraz z Lavender, która wyglądała tak jakby miała się zaraz rozpłakać.   Na jej widok wezbrało we mnie współczucie.  Z łatwością mogłam sobie wyobrazić przez jakie piekło musiała przechodzić, będąc z tym zrudziałym śmieciem.
-Na kogo tak patrzysz? – poczułam na karku ciepły oddech na karku.
-Rozglądam się – odparłam,
-Ja już Ci nie wystarczam? – Draco musnął wargami moje ucho – Chodź zatańczyć.
Z uśmiechem na ustach podałam mu rękę, żeby już po chwili wirować na parkiecie.  Draco jest naprawdę świetnym tancerzem. Mogłam się o tym przekonać nie raz.  Zespół z szybkich piosenek przeszedł na wolną, a ja w końcu mogłam zatopić się w ukochanych ramionach mężczyzny, który był dla mnie całym światem.  Jak dla mnie czas mógł się zatrzymać.  Liczyłam się tylko Ja, Draco i Ta  magiczna chwila.
-Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie – wymruczał mi do ucha.
-A ja Ciebie Draco -  pocałowałam go delikatnie a on odwzajemnił pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, pełen pożądania i miłości.  Moje ciało płonęło z pożądania. Pragnęłam tego przystojnego blondyna. Pragnęłam być jego i żeby on był mój tylko i wyłącznie mój. Bez względu na przeszłość. Bez względu na cały ten koszmar jaki przeżyłam. Ufałam mu i byłam pewna, że mnie nie skrzywdzi.
Dopiero kiedy piosenka się skończyła, zdyszani oderwaliśmy się od siebie.
-Muszę się napić  - oznajmiłam – Zaraz wracam – pocałowałam go i udałam się w kierunku baru.
Kiedy stałam już przy barze, moich uszu dobiegł stłumiony i wściekły głos Rona oraz szloch dziewczyny, którą z pewnością była Lavender.   Impulsywnie postanowiłam zainterweniować, i ruszyłam w ich kierunku.   Stali za drzwiami Wielkiej Sali. Ron cały czerwony ze złości, krzyczał i szarpał przerażoną i zapłakaną dziewczyną.
-Weasley zostaw ją! – wymierzyłam różdżką w jego plecy.
-To moja sprawa co z nią robię, więc z łaski swojej wypierdalaj – Ron nawet na mnie nie spojrzał.
Podeszłam do niego bliżej i przystawiłam mu różdżkę do szyi.
-Powiedziałam, żebyś ją zostawił parszywy szczurze – wysyczałam – No puść ją.
-A jak nie to co?
-Hmmm.. pomyślmy – przeszyłam go lodowatym spojrzeniem – Jedna Avada i po problemie –  jeszcze bardziej przycisnęłam różdżkę do jego szyi – Chcesz jeszcze pożyć Weasley to zostaw ją w spokoju. To jak będzie?
-Niech Cię szlag Riddle! – w jego oczach panowała furia – Popamiętacie mnie obie!

***

Kiedy tylko Mon-Ron się oddalił usłyszałam zaniepokojony głos ślizgonki. Czas zacząć przedstawienie –pomyślałam.
-Wszystko w porządku Lavender?
-Nic nie jest w porządku – zaszlochałam – Nie umiem już tak żyć. Każdego dnia umieram ze strachu.
-Zrobił Ci coś?
Widziałam przejęcie na twarzy dziewczyny.
Kiwnęłam twierdząco głową.
-Co takiego Lavender? Może uda mi się jakoś pomóc.
-Nikt nie może mu pomóc – kilka kolejnych łez spłynęło mi po policzku.
-Ciiiii nie płacz – usłyszałam i poczułam jak Hermiona mnie przytula – Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić..
-R-roon o-on mnie z-zzz-zgwałcił – kolejny szloch wyrwał się z moich ust.
Widziałam zaskoczenie wymalowane na twarzy dziewczyny, i w głębi duchu byłam z siebie dumna. Hermiona połknęła haczyk.
-K-kochałam go, a o-on mi t-to zrobił – ciągnęłam – Nienawidzę samej siebie.
-Już dobrze – usłyszałam – Obiecuje, że już więcej nie tknie Cię palcem.  Poczekaj tutaj przyniosę coś do picia, dobrze Ci to zrobi.
Hermiona wstała i zaczęła się kierować stronę Wielkiej Sali.
-Zaczekaj! – zawołałam za nią ocierając pospiesznie łzy – Ja przyniosę, chociaż tak mogę Ci się odwdzięczyć.
-Jesteś pewna?
-Tak. Nic mi nie będzie, zaczekaj tutaj.
-No dobrze.
Gdy tylko zniknęłam z pola widzenia Hermiony, uśmiechnęłam się do siebie.  Nie potrafiłam uwierzyć w to, że wszystko poszło tak gładko.  Wzięłam z baru dwa kremowe piwa i oddaliłam się w najbardziej wyludniony kąt sali. Kiedy upewniłam się, że  nikt nie patrzy do piwa Hermiony wlałam kilka kropel eliksiru nasennego.  Wracając ponownie przybrałam maskę zastraszonej i cierpiącej Lavender.
-Przepraszam, że tak długo ale była straszna kolejka – podałam Hermione butelkę z kremowym piwem, a sama upiłam spory łyk ze swojej butelki.
Po 30 minutach rozmowy i picia kremowego piwa uznałam, ze najwyższy czas na kolejny etap zemsty.   Poprosiłam Hermione, żeby mi towarzyszyła w drodze do dormitorium, ponieważ boje się że spotkam Rona i sama sobie z nim nie poradzę.  Zgodziła się od razu,  lecz ku mojemu niezadowoleniu poszła powiedzieć swoim przyjaciołom, że zaraz wraca.  
Gdy weszłyśmy do pustego pokoju wspólnego ślizgonka ledwo trzymała się na nogach. Głos miała znużony, a oczy same się jej zamykały. Posadziłam,  ją na jednym z czerwonych foteli  a sama poszłam do swojej sypialni pod pretekstem przyniesienia czegoś mocniejszego.
-I jak? – usłyszałam cichy szept, gdy tylko weszłam do swojego dormitorium.
Mon-Ron leżał wygodnie rozłożony na moim łóżku ze szklanką ognistej w ręku.
-Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.
-Nie spieprz tego Brown, a czeka Cię nagroda - Jego oczy zaświeciły się złowrogo.
-Pójdę sprawdzić czy czasem już nie śpi – odparłam zawstydzona jego spojrzeniem i czym prędzej popędziłam na dół, potykając się o własne nogi.
W pokoju wspólnym zastałam smacznie śpiącą i całkowicie bezbronną dziewczynę.  
-Mon-Ron!! –zawołałam.
-Czego się drzesz Lavender? Nie możesz ruszyć tego swojego spasionego tyłka na górę?
-Miałam Ci powiedzieć kiedy zaśnie – wskazałam na Hermionę.
-Dobra dawaj  ją..

***

20 minut później staliśmy w lochach przed przejściem do pokoju wspólnego ślizgonów.
-Znasz hasło? – zapytałam
Ron spojrzał na mnie z politowaniem po czym wypowiedział hasło.
-Czysta krew – uśmiechnął się ironicznie, kiedy w ścianie pokazało się przejście – Niby tacy sprytni a od 6 lat nie potrafią hasła zmienić.
Zlokalizowanie pokoju brunetki zajęło nam chwilę. Położyliśmy ją ostrożnie na łóżku.
-Rozbierz ją – usłyszałam władczy głos Rona – Ja zaraz wracam
-Gdzie idziesz?
-Po jeden drobny szczegół, bez którego to wszystko nie miałoby żadnego sensu.

Po kolei ściągnęłam z niej buty, pończochy, sukienkę rozrzucając wszystko po pokoju, rozpuściłam jej kasztanowe włosy, które kaskadami opadły na ramiona.  Została jedynie w czarnej, koronkowej bieliźnie przykryta pod satynową, zieloną pościelą.  
Nie minęło 5 minut kiedy wrócił Ron ciągnąc za sobą, nieprzytomnego bruneta.
-Na Merlina Mon-Ron! Coś mu zrobił?
-To tylko eliksir nasenny – z lekką zadyszką położył chłopaka tuż koło prawie nagiej Hermiony.
Z triumfującym uśmiechem na ustach przyglądał się swojemu dziełu.
-Jesteś skończona Riddle -  pogłaskał ją po policzku – Mówiłem, że Cię zniszczę.

***

-Draco spokojnie proszę Cię – usłyszałem głos siostry – Może po prostu poczuła się zmęczona i poszła do dormitorium?
-Powiedziała, że musi coś załatwić i zaraz będzie a nie ma jej od 2 pieprzonych godzin! Jak mam być spokojny?! – z furią spojrzałem na siostrę – A co jeśli jej się coś stało?
-Stary wyluzuj – Blaise położył mi dłoń na ramieniu – Hermiona jest silna, na pewno nic jej nie jest.
-Sprawdzałeś wasze dormitorium? – Ginny przytuliła się do Diabła.
-Tak na samym początku, było puste.
-Może się mineliście?
Przeczesałem palcami włosy.
-Pójdę jeszcze raz sprawdzić. Jeśli jej tam nie będzie idziemy do James’a.
- Idę z Tobą – zaproponowała Alicja – Wolę nie zostawiać Cię samego w takim stanie.
Szybkim krokiem skierowałem się do dormitorium. Stanąłem przed dębowymi drzwiami i wziąłem dwa głębokie wdechy. Z sercem bijącym jak młot uchyliłem drzwi.
-I co braciszku? – usłyszałem zniecierpliwiony głos siostry – Draco?
- Zabije skurwysyna – wysyczałem.
Z hukiem otworzyłem drzwi by kilka sekund później być już przy łóżku.
-Wstawaj Ty skurwysynie – jednym zwinnym ruchem wyciągnąłem bruneta z łóżka i przywaliłem mu z całej siły.
-Malfoy? – odpowiedział zaskoczony – CO ty tu robisz?
-Co ja tu robię? – przywaliłem po raz kolejny – CO ty tu kurwa robisz?
Kolejne uderzenie i odgłos łamanej kości.  Z nosa bruneta pociekła krew. 
-Draco zostaw go! – Alicja próbowała odciągnąć mnie od chłopaka
-Zabije go! – w moim głosie było słychać rozpacz.
-Malfoy porozmawiajmy – głos bruneta był zdesperowany – Słuchaj nie wiem co tutaj robię, ani co się stało.
-Draco? – dobiegł mnie zaspany głos Hermiony – Co się stało?
W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegł zdyszany Zabini wraz z Trevorem.  Od razu rozeznali się w sytuacji.
-Smoku  - zaczął Zabini – Uspokój się. My  się nim zajmiemy…
- O boże -  z usłyszałem szept Hermiony
-Zabini zabierz go – usłyszałem głos siostry – Niech załatwią to między sobą.

Przez kilka minut panowała niezręczna cisza, którą zdecydowała się przerwać Hermiona.
-Draco słuchaj.. ja nie mam pojęcia co się stało..
Prychnąłem.
-Nie masz pojęcia? To ja Ci powiem! Rozłożyłaś nogi przed obcym facetem!
-Draco..
-Nie skończyłem – czułem, że powoli traciłem kontrole nad sobą – Nigdy bym nie pomyślał, że możesz mi zrobić coś takiego! Myślałem, że jesteś inna.  Kochałem Cię a ty mnie zdradziłaś!  Byłem cierpliwy! Nie naciskałem na Ciebie bo wiem przez co przeszłaś! Czekałem, aż sama wyjdziesz z inicjatywą jeśli poczujesz się gotowa, a Ty tak po prostu poszłaś do łóżka z obcym facetem! Jeśli chciałaś mnie zranić i się na mnie odegrać to brawo! Udało Ci się.. Jesteś z siebie zadowolona?
Widziałem jak łzy napływają jej do oczu.
-Ja naprawdę nic nie pamiętam..
-Nie rób ze mnie idioty.. Dobrze wiem co widziałem…
-Draco..
-Wychodzę.. a gdy tu wrócę mam nadzieje, że już Cię tutaj nie będzie.
-Proszę wysłuchaj mnie! – słyszałem rozpacz i desperacje w jej głosie.
-Nie mam ochoty słuchać dalszych kłamstw..
Wyszedłem z dormitorium nie oglądając się za siebie.  Czułem jak całe moje ciało rozpada się na drobne kawałeczki. Desperacko potrzebowałem samotności. Czym prędzej skierowałem się do wyjścia nie spoglądając nawet na zaniepokojone twarze przyjaciół.
Nogi same zaprowadziły mnie pod pokój życzeń. Przeszedłem trzy razy wzdłuż ściany myśląc o miejscu, gdzie mógłbym pobyć całkowicie sam.    Szybko przeszedłem przez drzwi i znalazłem się w małym, przytulnym salonie z czarną skórzaną kanapą i butelką ognistej na mahoniowym stole. Cały pokój był utrzymany w przytulnym zielonym kolorze, a jedynym oświetleniem był tańczący ogień w kominku.
Z ulgą usiadłem na miękkiej kanapie i pociągnąłem spory łyk ognistej.  Dopiero teraz powoli dochodzą do mnie wydarzenia sprzed kilkunastu minut. Pierwszy raz w życiu usiadłem i zacząłem płakać. Co czułem?  Rozczarowanie? Wściekłość? Obojętność?
Sam nie wiem, ale jedno jest pewne, miałem złamane serce..


17 komentarzy:

  1. Wróciłaś! Musze sobie odnowić historię! Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam i mam nadzieje, że już nie odejdę ;D

      Usuń
  2. Oh nieee, no czeeemuuuu? ;c Wiedziałam, że sielanki długo nie będzie, głupie przeczucie się sprawdziło ;c Super, że znowu będziesz pisać :)

    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubie jak jest za bardzo przesłodzone ;P

      Usuń
  3. jak dobrze że wróciłaś! bardzo dobry rozdział, czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wróciłaś! Nie wierzę ;)
    Super rozdzialik, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz uwierz ^^ cuda się zdarzają ;D

      Usuń
  5. O
    Mój
    Boże
    !!!!!!
    Nareszcie wróciłaś!!!! Strasznie się cieszę!!!! A rozdział jak zwykle super!!! Jejku, kocham twojego bloga, twój styl pisania ♡♡♡ z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział... biedny Draco, biedna Hermiona... mam nadzieję, że się pogodzą...
    Pozdrawiam :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że Draco jej nie wysłuchał :/
    Rozdział super :) Czekam na następny!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział ok.
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com ~ zapraszam serdecznie !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cholerny Ron! Ta świnia zawsze musi coś zepsuć. Mam nadzieję, że jakoś to odkręcisz i to szybko, a poza tym rozdział całkiem niezły :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy6/25/2014

    Jak dotąd nie komentowałam mimo że czytałam Twój blog od początku. Bardzo sie cieszę, że wróciłaś z nową notką zwłaszcza że mam dziś urodziny^^
    Tak więc dziękuję za cudowny prezent

    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ! <3 Kiedy następny? :3
    Zapraszam, dopiero zaczęłam ;)
    kocham-i-walcze-pani-weasley.blogspot.com
    PaniWeasley

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziś zaczełam czytać twojego bloga i odrazu uderzył mnie fakt że to pierwsze opowiadanie gdzie Miona jest córką Voldzia i ogólnie czytam jeszcze 4 inne dramione i musze stwierdzić że twoje wątki są unikatowe a rozdziały obłędne. Czekam na więcej .

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy7/02/2014

    Omg ! Cholerny wiepszlej ! Ughhrr... Zabije idiote, trzymajcie,...albo nie póśccie !!
    Yyyyhyyy wdech wydech wdech wydech....
    No, ale serio... Super, tylko szkoda że akcja się zrąbała. Tak jak też nie lubię przesłodzonych rozdziałów, ale nie chce żeby cała wina spoczywała na Mionie. Mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni, ale nawet jak jest źle to i tak piszesz zaczepiście *-*. Kiedy rozdział ? Oczywiście nie myśl sobie, że cie ponaglam, czy coś. Wiesz, czysta ciekawość. A wracając do tego rudego wieprza, niewyżytego idioty, patafiana (itd...itp..) to mam nadzieje, że potraktujesz go Avadą :3.
    I szczerze to mam promyczek nadzieji, że Lawender się przyzna ,że pomagała temu idiocie.
    No, a tak z innej beczki, to ciekawe o jaką prawdę może chodzić Jamesowi i Alison..... Czyżby Jam był ojcem naszej Mionki.... O-o Nie no mam chyba za dużą wyobraźnie, chociaż....
    Uuuu, a co do dziecka Ginny, kiedy ona urodzi ? Hah, diabeł dumny tatuś...xD
    Dobra, trochę za duży ten komentarz...
    -twoja wierna czytelniczka, pisze z anonima bo nie mam konta na blogerze, ale będe się podpisywać #3mi# :)

    OdpowiedzUsuń
  13. CRUCIO ! (tylko tyle powiem ;-;)

    OdpowiedzUsuń