Nie przedłużając zapraszam do czytania oraz na nowy rozdział na http://milosny-skandal.blogspot.com
~~*~~*~~*~~
Poczułam jak całe ciało sztywnieje, powietrze zatrzymuje się w płucach a moje serce łomocze jak oszalałe. Czuje się zagubiona, mój mózg szuka jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia na to co się przed chwilą stało, lecz jedynie co pamiętam to jedna wielka czarna dziura w moim umyśle.
-Hermiona!
Drzwi do dormitorium otworzyły się i do pomieszczenia weszła Alicja a tuż za nią zdyszana lekko Ginny, której ciążowy brzuszek uniemożliwia szybkie poruszanie się.
-Co tu się do cholery wydarzyło? - Alicja skrzyżowała ręce na piersi – Zdradziłaś mojego brata?
Poczułam jak pierwsza samotna łza spływa mi po policzku.
-Nie wiem – odpowiedziałam –Nic nie pamiętam.
-Jak to nic nie pamiętasz?- Ginny usiadła na łóżku obok mnie i czule objęła ramieniem.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem nawet jak się znalazłam we własnym dormitorium – kolejne łzy powoli zaczęły spływać po policzkach.
Alicja wypuściła głośno powietrze.
-Kocham Dracona – kontynuowałam – Czemu miałabym go zdradzić? Nigdy nie należałam do tego typu dziewczyn.
-Ja Ci wierzę – odezwała się Ruda – Musimy przeanalizować dokładnie całą dzisiejszą noc.
-Co pamiętasz jako ostatnie? – Alicja usiadła koło mojego drugiego boku.
Czułam jak mój mózg pracuje na pełnych obrotach, żeby wszystko sobie poprzypominać.
-Odprowadziłam Lavender do wieży gryfonów – wypaliłam.
-CO?! – obydwie dziewczyny zlustrowały mnie spojrzeniem.
-Błagam Ginny powiedz mi, że się przesłyszałam?- jęknęła blondynka – Co ty z nią robiłaś Mionuś?
-Pamiętam, że tańczyłam z Draconem, potem poszłam się napić i wtedy zauważyłam jak Weasley wydziera się i szarpie Brown, więc postanowiłam jej pomóc – wzięłam głębszy wdech – W podziękowaniu za ratunek postawiła mi... O cholera! Zabiję tą blond sukę!
Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do szafy zakładając na siebie pierwsze lepsze ciuchy jakie wpadły mi w ręce.
-Co się dzieje Hermiono?
-Poczęstowała mnie kremowym piwem! Musiała mi do niego dodać eliksir nasenny bo zaczęłam się czuć strasznie zmęczona – szybkimi ruchami zmyłam pozostałości po balowym makijażu a włosy związałam w niedbały kucyk .
-Chyba nie wybierasz się teraz na siódme piętro? – moja ruda przyjaciółka zlustrowała mnie swoimi intensywnymi zielonymi oczami – Jest dopiero 4:30, jeśli urządzisz jej teraz awanturę to z pewnością wpadniesz w łapy Filcha i zarobisz szlaban.
-Powinnaś odpocząć – odezwała się Alicja – a z samego rana rozliczymy się z Brown, jeszcze nas wszystkie popamięta – na jej ustach zagościł delikatny uśmiech.
-To znaczy, że mi wierzysz? – spojrzałam na nią swoimi zapuchniętymi oczyma.
-Pewnie. I zobaczysz, że mój uparty jak osioł brat też w końcu uwierzy i wszystko będzie jak dawniej.
-Mam nadzieję – odparłam.
***
Większość gryfonów z wyrzutami skierowanymi w moją stronę powstawała z łóżek i zeszła do pokoju wspólnego by znaleźć źródło hałasu, które nie pozwala im spać.
Lavender Brown stała w krótkim różowym szlafroku z kpiącym uśmiechem na ustach, który jeszcze bardziej doprowadzał mnie do furii.
-Nie wiem o co Ci chodzi – odpowiedziała ze stoickim spokojem.
-Nie wiesz?! To ci zaraz przypomnę! Harry puść mnie! – ze wszystkich sił próbowałam wydostać się z silnego uścisku chłopaka – Zabije ją tą fałszywą blond małpę!
-Hermiono spokojnie – próbował mnie uspokoić – Weź głęboki wdech.
-Spokojnie?! – prychłam – Wiem, że sama tego nie wymyśliłaś, wiem że stoi za tym ten oślizgły gad Weasley! – mój głos roznosi się po całej wieży gryfonów - Nie ukryjesz się przede mną Weasley! I tak Cię w końcu dopadnę!
Harry’emu ostatkami sił udało się wynieść mnie z Pokoju Wspólnego na korytarz.
-Powiesz mi co się tak właściwie stało, że już o 8 nad ranem pobudziłaś większość gryfonów? – Harry spojrzał na mnie z braterską troską.
-Nie tutaj – pociągnęłam go za rękaw swetra w stronę jednej z opuszczonych sal, zamknęłam porządnie drzwi i wyciszyłam pomieszczenie. Z bezsilności osunęłam się na ziemie i dałam upust emocją. Podkuliłam kolana pod brodę i objęłam ję rękoma, dając spokojnie spływać łzą.
Po mimo tych wszystkich wydarzeń, które nas poróżniły dalej rozumieliśmy się bez słów.
Poczułam jak siada koło mnie i obejmuje ramieniem. Nie odzywa się ani słowem, po prostu czeka.
Po jakiś 45 minutach i hektolitrach wylanych łez w końcu się uspokoiłam.
-Rozstałam się z Draconem – powiedziałam.
Chłopak spojrzał na mnie spod swoich okularów.
-Jak to?
-Wszystko Przez Weasleya i Brown – zaczęłam ze szczegółami opowiadać mu o wydarzeniach, które miały miejsce na balu. Brunet ze spokojem i wielkim skupieniem słuchał całej pogmatwanej historii z Lavender Brown w roli głównej.
-Czemu mu tego nie powiesz?
-Nie widziałam się z nim od czasu naszej kłótni – zwiesiłam smutno głowę – Tak naprawdę nikt go nie widział i nikt nie wiem co się z nim dzieje.
Harry mocno mnie do siebie przytulił.
-Jak tylko nadarzy się okazja, to musisz z nim porozmawiać. Na pewno zrozumie.
-A co jeśli nie?
-To będzie jeszcze większym dupkiem niż jest.
-Harry! – spojrzałam na niego lekko rozbawiona.
-Dobra, dobra niech Ci będzie – uśmiechnął się łobuzersko.
Siedzieliśmy zamknięci w Sali dobre kilka godzin, nadrabiając wszystkie zaległości, których nazbierało się przez ostatnie kilka miesięcy. Śmialiśmy się , żartowaliśmy rozmawialiśmy tak jakby nigdy nic nas nie poróżniło. Przez ten jeden moment na nowo poczułam się starą Hermioną z mugolskiej rodziny.
W trochę lepszym humorze wracałam wieczorem do pokoju wspólnego ślizgonów.
-Wracasz od kolejnego swojego kochasia Riddle? - za plecami usłyszałam tak dobrze mi znany pijacki bełkot.
-Draco?
-Draco, Draco – blondyn prychnął i pociągnął spory łyk ognistej whiskey – A może dopiero teraz pędzisz taka uradowana na kolejną schadzkę - na jego ustach pokazał się tak dobrze mi znany ironiczny uśmiech.
-Porozmawiajmy proszę Cię – czułam jak całe moje ciało się spina – Powinieneś mnie wysłuchać.
-Nie mam zamiaru słuchać dziewczyny, która przez większość swojego życia uważana była za szlamę. Szlama zawsze pozostanie szlamą – splunął na podłogę.
Zamarłam, czułam jak moje serce tłucze się na miliard drobnych kawałeczków. Patrzyłam w ten zimne, błękitne oczy blondyna, tak odmienne od tych sprzed zaledwie dwudziestu czterech godzin.
Bez zawahania podeszłam do chłopaka i przywaliłam mu z całej siły w twarz.
-Mam nadzieje, że chociaż będzie Cię bolało gdy już wytrzeźwiejesz – wysyczałam.
-Hermiona, wszędzie Cię szukałem! – usłyszałam donośny głos Jamesa, który stanął tuż koło mnie i zmieszany przyglądał się całej tej chorej sytuacji – Wszystko w porządku? – spojrzał na mnie z troską w oczach.
Malfoy prychnął pod nosem, i coś mrucząc pod nosem ominął Jamesa i zniknął tuż za rogiem.
-Co się stało?
-Nic – odparłam – Pierwsza kłótnia – westchnęłam i zmieniłam temat – Czemu mnie szukałeś?
-Mam Ci coś ważnego do pokazania .
Spojrzałam na niego zaciekawiona.
-O co chodzi?
-O Ciebie – odparł – Myślę, że wszystko bardziej zrozumiesz jeśli sama zobaczysz wszystko na własne oczy.
***
10 minut później stałam w tak dobrze mi znanym gabinecie James’a. Mężczyzna bez słowa nalał sobie do szklanki ognistej whiskey i usiadł na fotelu, intensywnie wbijając we mnie swoje hipnotyzujące oczy.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?
James zrobił się spięty, a jego poważny wyraz twarzy przyprawiał o dreszcze. Podszedł do jednej z półek i wyciągnął , czarną płytką kamienną misę wypełnioną świetlistą biało-srebrną substancją i postawił ją na dużym ręcznie zdobionym, dębowym biurku,
-Chciałaś znać prawdę - westchnął – Uprzedzam, że cała ta sytuacja może Cię mocno zszokować, ale proszę Cię nie wyciągaj pochopnych wniosków. Wszystko to było zrobione wyłącznie dla Twojego dobra, gdybym wiedział że sytuacja obierze całkiem inny obrót spraw niż się spodziewałem, to z pewnością wtedy postąpiłbym inaczej.
-Nie rozumiem – spojrzałam na niego zaciekawiona. Czy ona zawsze musi być taki tajemniczy?
Czułam, że nogi mam jak z waty. Jakie to tajemnice chce mi wyjawić? Czemu akurat dzisiaj? Podeszłam wolnym krokiem do biurka i wyciągnęłam trzęsącą się dłoń. Opuszkiem palców dotknęłam delikatnie święcącej się substancji. Gabinet Jamesa zaczął się rozmazywać, by po chwili zamienić się w prześliczny ogród otaczający tak dobrze mi znany dom… Riddle Manor. Nagle pod bramę podjechała mi tak dobrze znana czarna londyńska taksówka, z której wyszedł młody przystojny mężczyzna. Miał nie więcej niż z 19 lat, przydługie blond włosy opadały mu niesfornie na czoło przykrywając tym samym piękne błękitne oczy. Trzydniowy zarost dodawał mu seksownego wyglądu, a śnieżnobiały łobuzerski uśmiech na pewno skradł nie jedno damskie serce. Od razu rozpoznałam w nim James’a. Blondyn kompletnie nie zwracając na mnie uwagi skierował się ku frontowym drzwiom. Bez pukania wszedł do ogromnego domu przypominającego pałac i skierował się prosto do salonu.
-Wuju – podszedł do wysokiego bruneta i podał mu rękę na powitanie.
-James – brunet uniósł delikatnie kąciki ust do góry co chyba miało przypominać uśmiech – Witaj w domu. Jak minęła podróż?
-W porządku. Bez najmniejszych problemów – James rozejrzał się po pomieszczeniu - A gdzie ALlison?
- W pokoju, źle się trochę poczuła i postanowiła się położyć.
-To może pójdę się przywitać – blondyn bez pożegnania odwrócił się i skierował w stronę schodów.
-James’ie – Tom wbił swoje zielone oczy w chłopaka
-Tak wuju?
-Odpocznij dzisiaj, bo od jutra czeka nas sporo pracy.
Jak cień podążyłam za James’em , który pewnym krokiem kierował się do pokoju Toma i Allison. Nigdy nie byłam w sypialni rodziców i byłam ciekawa jak ona wygląda. James zatrzymał się pod wielkimi mahoniowymi drzwiami i zapukał, po cichym „proszę”, otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. Sypialnia była cudowna. Ściany pomalowany na jasny fiołkowy kolor, po lewej stronie stała pokaźnych rozmiarów komoda, ze złotymi zdobieniami na uchwytach, na komodzie w fioletowym wazonie dumnie prezentowały się czerwone róże, które z pewnością mama zerwała w naszym ogrodzie. Naprzeciwko komody stało duże, małżeńskie łoże z baldachimem. Na prawej ścianie od drzwi wejściowych umieszczone zostały następne drzwi, które z pewnością prowadziły do równie pięknej łazienki. Przez podziwianie pokoju kompletnie straciłam z oczu James’a, kiedy moich uszu dobiegł perlisty śmiech mamy dobiegający z balkonu. Balkon był równie imponujący jak cała reszta. Panował tu przyjemny półmrok, spowodowany wysokimi drzewami otaczającymi dom. Mama siedziała na jednym z wygodnych foteli. Naprzeciwko niej siedział James i z wielkim zaangażowaniem jej coś opowiadał. Nagle cała sceneria zaczęła się rozmywać, bym po chwili znalazła się na małej zielonej polance. Od razu zobaczyłam James’a i mamę siedzących na rozłożonym kocu, z koszykiem piknikowym wypełnionym po brzegi pysznościami. Podeszłam bliżej by usłyszeć o czym tak zawzięcie dyskutują, gdy nagle James nachyla się nad moją matką i ją całuje. Ku mojemu zdziwieniu ona wcale go nie odpycha. Zamknęłam oczy nie chcąc na to patrzeć, a kiedy po raz kolejny je otwieram znajduje się w średniej wielkości sypialni, za oknem szaleje burza, a intensywny deszcz odbija się rytmicznie o parapet. W pomieszczeniu panuje półmrok i zaduch. Zegar na komodzie wskazuje piątą popołudniu. Słyszę szloch mamy dobiegający z konta pokoju. Siedzi w wysokim, czarnym skórzanym fotelu a tuż obok niej klęczy James i podaje jej jakieś eliksiry. Dopiero kiedy moje oczy przystosowały się do panującego półmroku widzę posiniaczoną twarz mamy.
-Boje się go – usłyszałam zapłakany głos mamy – Nie liczy się z nikim. Jest tak strasznie zapatrzony w swoje idęę a to – mama pokazuje palcem na posiniaczone i opuchnięte oko – to według niego kara za to, że nie potrafię mu wydać na świat dziedzica.
-Uciekjnij ze mną – blondyn spojrzał na moją matkę – Kocham Cię Allison i nie umiem patrzeć na to jak on się nad Tobą znęca.
-Dobrze wiesz, że to nie takie proste. Moje serce należy do Ciebie, ale jeśli Tom by się o tym dowiedział zabiłby i Ciebie i mnie.
-Obiecuje Ci, że nadejdzie taki dzień kiedy w końcu się od niego uwolnimy – James pochyla się nad moją mamą i ją całuje, bierze ją na ręce i z wygodnego fotela przenosi na łóżko, całując coraz bardziej zachłannie. Dzięki bogu nie musiałam dłużej na to patrzeć, bo już po chwili ponownie znajdowałam się na polanie. Tym razem mama i James stali pod jednym z drzew, chowając się w jego cieniu.
-Alison powiedz mi co się dzieje? – Blondyn przytulał do siebie czule roztrzęsioną kobietę.
-Jestem w ciąży – spojrzała na niego swoimi czekoladowymi oczyma - To twoje dziecko.
Z twarzy Jamesa odpłynęły wszelkie emocje, wpatrywał się z niedowierzeniem w kobietę swojego życia i nie potrafił wykrztusić z siebie słowa.
-Jesteś pewna? – zapytał w końcu.
-Tak.
-Tom wie?
-Jeszcze mu nic nie powiedziałam.
-To dobrze – westchnął i przeczesał ręką swoje niesforne blond włosy .
-Co teraz zrobimy? – Allison spojrzała na niego z ufnością.
-Musimy powiedzieć Tomowi..
-Ale..
-Ciii – James objął twarz Allison dłońmi – Obiecałem Ci kiedyś że będę chronić Cię za wszelką cenę, teraz muszę chronić nie tylko Ciebie ale także nasze dziecko i zapewnić mu jak najlepszą przyszłość. Powiesz Tomowi, że spodziewasz się jego dziecka. Dasz mu żyć w świadomości, że oto będzie miał wszystko czego pragnął, na pewno będzie chciał wychować to dziecko na swoje podobieństwo tak jak próbował to uczynić ze mną, ale Ty będziesz uczyć je co to miłość i dobro.
-A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?
-Wyjadę…
-CO?! Nie możesz mi tego zrobić, błagam Cię nie zostawiaj nas..
-Nie będę mógł patrzeć jak moje własne dziecko będzie wychowywane przez innego mężczyznę, nie wiedząc że to ja jestem jego prawdziwym Ojcem. Będę nad wami czuwał obiecuję.
Kolejne wspomnienie Tom, James i Allison stoją w holu. James żegna się z dumnym Tomem i Alisson, której brzuch wskazuje na bardzo zaawansowaną ciążę. W oczach kobiety widać łzy, lecz Tom zdaje się w cale nie zwracać na to uwagi.
-Wielka, wielka szkoda że postanowiłeś wyjechać James – Czarny pan podrapał się po brodzie – byłbyś idealnym partnerem do współpracy.
-Wiesz dobrze, że mam własne idee Tom – James zmusił się do uśmiechu – Dbaj o nie i powodzenia.
Spojrzał po raz ostatni w czekoladowe oczy swojej ukochanej, zarzucił na ramię wielką torbę podróżną i teleportował się w tylko sobie znane miejsce.
Następne spojrzenie. Znajdowałam się teraz w jakimś obskurnym motelu. James siedział na starym łóżku, swoje przydługie włosy związał w kitkę czym teraz bardziej przypominał mi dzisiejszego Jamesa. W ręce trzymał pomięty list, a z oczu spływały łzy. Lekko się wahając usiadłam koło niego i spojrzałam na kawałek pergaminu na którym widniało tak dobrze mi znane pismo mamy.
Kochany James’ie,
Urodziłam śliczną, zdrową i silną córeczkę. Naszą córeczkę. Ma na Imię Hermiona i jest najpiękniejszym dzieckiem jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Tak bardzo przypomina mi Ciebie… Mam nadzieje, że w krótce nas odwiedzisz chociaż na jedną małą chwilkę. A może to ja z Hermioną przyjechałybyśmy do Ciebie? Z niecierpliwością wyczekuje sowy od Ciebie. Dołączam Ci w liście zdjęcie naszej Hermiony.
Twoja Allison
P.S. Kocham Cię.Obraz ponowie rozmył mi się przed oczami i już po chwili stałam z powrotem w gabinecie Jame’sa.
O ja *.*
OdpowiedzUsuńDraco to głupi buc, tak jest zawsze - Hermiona wcale nie zdradziła Draco, ale ten nie chce jej słuchać, ślepo wierzy, że go zdradziła, nazywa ją szlamą czym bardzo rani Hermionę. - uwielbiam taki scenariusz!
Mam nadzieję, że jednak w końcu zrozumie swój błąd i to on będzie błagał Hermionę o wybaczenie :) A ona tak łatwo mu się nie da i będzie się musiał pomęczyć, chociaż troszke.
A co do James'a i Hermiony... tego bym sie nie spodziewała.
Zaintrygowałaś mnie i to bardzo!
Czekam na next z niecierpliwością.
Pozdrawiam
Lacarnum Inflamare
PS. Może się skusisz i przeczytasz? Serdecznie zapraszam na rozdział 33 :
http://nowa-hermiona-granger.blogspot.com/2014/07/rozdzia-33.html
Draco jak zawsze nigdy nie słucha Miony bo ma swoje zdanie :/.
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi się czytało :D
Już czekam na następny rozdział
Pozdrawiam i życzę weny SectumSempra
http://dramionemilosczniczego.blogspot.de/
Jeeej tak dawno nie czytałam Wspomnień Śmierciorzercy *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, chociaż strasznie mi szkoda Hermiony, to jak Ron i Lavender ją potraktowali... nigdy nie lubiłam ten suki. Smutne tylko jest to, że Draco jest taki uparty i jej nie wierzy, w sumie nie powinna z nim rozmawiać jak był pijany...
A co do Jamesa, trochę podejrzewałam, że skoro miał romans z matką Hermiony to może też być jej ojcem ;) nawet fajnie, bo z nim ma chyba lepszy kontakt niż ze Złym Panem Bez Nosa xD.
Ale też musi być teraz nieźle skołowana, bo kuuurcze, ile razy można się dowiadywać, że ktoś obcy jest jednak twoim ojcem?
Ale trzymam kciuki za ich kontakty córka - ojciec oraz za to, żeby Draco się ogarnął i do niej wrócił ;)
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny oraz miłych wakacji
~Julla
Ja tej głupiej fretce zrobię kiedyś poważną krzuwdę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak zareaguje Hermiona, na wieść, o tym kogo jest naprawdę córką. Czy powie Tomoqi o rommansie? Merlinie, czekam z niecierpliwością ma następny.
Podrawiam
Ever:*
dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com
Zdecydowanie udany rozdział, nawet w wyskokami Dracona. Przejście przez wspomnienia Jamesa było genialne. Teraz tylko kwestia, co na to Hermiona. Krótko mówiąc notka wyszła ci boska, a następnej już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super, super, super rozdział!!! Jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :) pojawił się już 4 rozdział :) http://obliviate-dramione.blogspot.com/
Bellatrix
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale niedawno znalazłam twojego bloga i stwierdziłam, że skomentuję najbliższy, który opublikujesz ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super <3
Mam nadzieję, że Draco uwierzy Hermionie i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie :D
Pozdrawiam i weny życzę
CUDO.*.*
OdpowiedzUsuńWspaniałe!
OdpowiedzUsuńJest prze prze przecudownie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zyje-dla-smierci.blogspot.com/2014/07/4.html?view=classic
jestem w szoku! jak to on jest jej ojcem...no nieźle...ale będzie miała teraz problemów na głowie....biedna Miona...
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo wciągająca historia! Masz talent. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwości na następne posty ;)
OdpowiedzUsuńWitam. Niedawno trafilam na Twoj blog sposrod kilku innych, ktore zainspirowaly mnie do napisania historii Dramione po mojemu, inaczej. Chcialam Cie poinformowac, ze dodaje Cie do linkow na moim blogu i nie moge doczekac sie nastepnej notki. Mam nadzieje, ze wszystko pomiedzy Hermiona a Draco sie wyjasni... A pomysl z Jamesem jako ojcem Hermiony jest rewelacyjny. (http://milosc-dramione.blogspot.ca)
OdpowiedzUsuńW TRZY GODZIN PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY! A CO DO ROZDZIAŁU TO O MÓJ BOŻE JAMES JEST OJCEM HERMIONY, JESTEM STRASZNIE CIEKAWA JEJ REAKCJI DODAWAJ SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ BO NIE WYTRZYMAM
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial jak zawsze, czekam z niecierpliwoscia na next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, kiedy następny?
OdpowiedzUsuńBoże kocham cię ♥ pochłonęłam wszystkie rozdziały w 2 dni *-*
OdpowiedzUsuńron i lavender ;-; totalna sucz..
Malfoy jak zawsze wie wszystko najlepiej ;-;
Jestem ciekawa dziecka Wiewiórki i Diabła *--*
czek na next^^ kiedy będzie?
~Crucio
Czytając komentarz koleżanki ,która obraża Dracona - Jak ty byś się czuła po czymś takim ? Czy będąc pijana nie skarżyłabyś się , nie obrażała ? To ,że nazwał Hermi per. 'Szlama ' ... No tak , to było głupie. Ale Avadka mogła wpaść na jakiś inny pomysł ,który bardziej skrzywdziłby Hermione.
OdpowiedzUsuńNie mam słów. Mam za to mieszane uczucia do tego rozdziału ... Pozostaje mi czytanie kolejnego rozdziału ...