~~*~~*~~*~~
W Norze od kilku dni nie mówiło się o niczym innym tylko o nagłym zniknięciu Panny Granger i najmłodszej córce Państwa Weasley. Wszyscy zastanawiali się jak był powód tak nagłego opuszczenia domu przez obie dziewczyny? Przeszukali wszystkie możliwe miejsca w których dziewczyny mogły się znajdować. Zaczynając od Dziurawego Kotła a kończąc na domu przy Grimmauld Place, lecz po dziewczynach ani śladu. Pani Weasley była w kompletniej rozsypce, tak bardzo martwiła się o swoją ukochaną córkę. Obwiniała siebie, za zniknięcie Ginny. Przecież przez ostatni czas tak mało się nią interesowała.
***
Spokojnym krokiem przemierzałam korytarze Riddle Manor. Rozmyślałam nad ty jak w jednej chwili całe moje życie uległo diametralnej zmianie. Wiedziałam już, że chcę pójść w ślady mojego Ojca, ale żeby tak się stało czeka mnie na prawdę dużo pracy. Podjęcie tej decyzji było największym wyzwaniem mojego życia. Nie chciałam uchodzić za przemądrzała szlamę Granger, która nie widzi nic po za książkami. Tej Hermiony już nie ma, umarła tej samej nocy kiedy to pewien oślizgły rudzielec postanowił zbezcześcić jej duszę i ciało. Od tej chwili owładnęła mnie chęć siania postrachu wśród ludzi. Chciałam, żeby się mnie bali.
Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam pod drzwi prowadzące do gabinetu mojego Ojca.
Zapukałam i po chwili zza drzwi usłyszałam obojętny ton mojego rodzica "Wejść"
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. W Gabinecie panował przyjemny półmrok. Po lewej stronie był umieszczony wielki regał z książkami. Natomiast po przeciwnej stało mosiężne, dębowe biurko zawalone różnymi papierami. Na czarnym skórzanym fotelu siedział mój Ojciec. Na mój widok jego wyraz twarzy zrobił się pogodniejszy.
- O Hermiona. - jego oczy emanowały troską - Usiądź moje dziecko - wskazał ręką na fotel po przeciwnej stronie jego biurka.
Posłusznie usiadłam i spojrzałam w jego zielone tęczówki.
- Musimy porozmawiać - stwierdziłam, że najlepiej będzie jak przejdę od razu do sedna sprawy.
- O co chodzi moje dziecko? - Tom przyglądał mi się uważnie
Opowiedziałam mu o podjętej przeze mnie decyzji i o tym co mnie do tego skłoniło, pomijając haniebne zachowanie Rona wobec mnie, ponieważ to ja chciałam być tą, która wymierzy mu sprawiedliwość. Chciałam słyszeć jego skomlenie i błaganie o litość. Tom słuchał mnie uważnie, jego twarz nie wyrażała, żadnej emocji. Gdy w końcu skończyłam czekałam z zapartym tchem na jego opinię.
- Hermiono - zaczął powoli - na prawdę bardzo mnie cieszy, że w końcu podjęłaś taką decyzję. Oczywiście przekażę Ci całą swoją wiedzę, ale dopiero gdy będziesz na to odpowiednio przygotowana.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Pierw trzeba Cię przeszkolić.
- To od kiedy zaczynamy?
- Spokojnie Hermiono. Ja niestety na razie muszę pozałatwiać parę ważnych spraw. Ale wyznaczę kogoś by zajął się Tobą.
Może i nie zbyt byłam zadowolona z tego, że ktoś inny ma mnie uczuć niż mój Ojciec, ale lepsze to niż siedzenie z założonymi rękoma.
Postanowiłam dzisiaj posiedzieć w pokoju i w końcu przejrzeć zawartość mojej biblioteczki gdy nagłe usłyszałam tak dobrze mi już znany głos.
- Hermiona!
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam uśmiechniętego Trevora, który szedł w moją stronę.
- Cześć - nachylił się nade mną i pocałował w policzek.
Zarumieniłam się.
- Cześć - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Wszędzie Cię szukaliśmy - Trevor uśmiechnął się łobuzersko - Idziemy na pokątną zrobić zakupy na ostatni rok szkoły. Idziesz z nami?
- Pewnie - powiedziałam z entuzjazmem - Tylko, trzeba zachować jakieś środki ostrożności. Nie chce wywołać szoku, jak inni nagle zobaczą mnie na zakupach ze ślizgonami.
Brunet zamyślił się.
- Mnie w Hogwarcie jeszcze nie znają, dopiero się tam przenoszę tak samo jak Alicja i Rebecca i oczywiście nasz kochany rudzielec może iść z nami. Natomiast Smok Diabeł, Pansy i Ted będą się trzymali niedaleko nas.
Z nieznanych mi powodów, żałowałam trochę, że nie będzie Malfoya w naszej grupie. Miałam nieodpartą chęć poznania go bliżej.
- Chyba musimy powiadomić resztę o naszym planie - zaczęłam - gdzie są wszyscy?
- Czekają już na zewnątrz - Chłopak nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Szliśmy ramię w ramię pochłonięci rozmową, nawet nie zauważyła kiedy dotarliśmy przed wejście do Riddle Manor. Przedstawiliśmy wszystkim nasz plan, z którym wszyscy się zgodzili i już po chwili teleportowaliśmy się na jedną z uliczek niedaleko Pokątnej.
- Myślę, że spotkamy się w tym samym miejscu za 5 godzin.
- Grang.. Riddle - odezwał się Malfoy - Co ty chcesz robić, aż przez 5 godzin?!
- Ohh zamknij się Malfoy - warknęłam - Jeśli Ci coś nie pasuje to wcale nie musisz z nami tutaj być.
Jak ten chłopak potrafił mnie czasem irytować.
- Spokojnie.. ja tylko zapytałem - odparł zdziwiony blondyn.
- A ja odpowiedziałam. Za pięć godzin w tym samym miejscu. Pilnujcie czasu i do zobaczenia.
Obróciłam się i wraz z moją grupą zaczęłam się oddalać.
Zakupy na Pokątnej mijały spokojnie i przyjemnie, Trevor szedł ciągle obok mnie jak wierny piesek i zabawiał mnie i moje przyjaciółki rozmową.
Nagle zza swoimi plecami usłyszałam tak dobrze mi znany głos Wybrańca.
- Hermiona! Poczekaj! - do naszej grupki dobiegł zadyszany Harry, a tuż za nim jego wierny kompan Ron.
Obdarzyłam Rudzielca wzrokiem pełnym pogardy po czym skierowałam wzrok na Harry'ego.
- Tak się ciesze, że Cię widzę Hermiono i Ciebie Ginny. Dobrze, że jesteście całe i zdrowe.
- Przecież pisałyśmy, że macie się nie martwić..- odparła Ruda
- Nasza matka odchodzi od zmysłów! Nocami płacze przez Ciebie bo nie wie co się z Tobą dzieje!! - Ron zaczął się wydzierać - A ty tymczasem włóczysz się z tą..
- Szlamą? - wysyczałam ironicznie.
Całej tej sytuacji przyglądała się grupka moich nowych przyjaciół. Alicja powstrzymywała Becce, która była porywcza i chciała rzucić się na Rudzielca, Trevor zaciskał ręce w pięści i był gotowy w każdej chwili zainterweniować, a Ginny stała jak sparaliżowana i patrzyła się tępym wzrokiem na brata. Nie potrafiła uwierzyć, że stał się takim dupkiem.
- Ginny.. wracamy do domu - Rudzielec zbliżył się do swojej siostry, zacisnął swoje wielkie dłonie na jej drobnym ramieniu i z całej siły zaczął ciągnąć.
- Zabieraj te swoje ohydne łapska ode mnie! - Ginny próbowała stawiać mu opór, lecz był o wiele silniejszy - Nigdzie z Tobą nie idę! Puść mnie bo to boli!
Widziałam jak Trevor cały się trzęsie ze złości. Zrobił trzy kroki i już po chwili znajdował się koło nic nie świadomego Rona i przywalił mu z całej siły w twarz. Rudzielec upadł z łoskotem na ziemie trzymając się za nos, z którego sączyła się krew.
- Może teraz zrozumiesz, że Ginny nigdzie z Tobą nie pójdzie -odparł spokojne.
Ron poderwał się do góry, ciągle trzymając się za obolały nos.
- A ty kim do cholery jesteś, żeby mi rozkazywać?! To moja siostra i mogę z nią robić co chcę!
Obaj mierzyli się złowrogo.
- No proszę, proszę - usłyszałam zza plecami tak dobrze mi znany głos - Kogo my tu mamy?
Przeklęłam w duchu. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Nie przypuszczałem Granger, że kiedykolwiek się będą bić o Ciebie
- Odwal się Malfoy - odparłam.
Ten tylko się uśmiechnął i wraz z Blaisem, Tedem i Pansy podeszli bliżej naszej grupki.
- Czyżby Święta Trójca Hogwartu miała jakiś kryzys? - Malfoy kpił sobie z Harry'ego i Rona.
- Nie słyszałeś Fretko! - odezwał się wściekły Ron - Spieprzaj stąd !
- Ani mi się śni Weasley - wysyczał blondyn przez zęby. - Z tego co widzę, to Ty jesteś tutaj nieproszonym gościem.
- Od kiedy to Malfoy stajesz w obronie szlam? - Ron mówiąc to spojrzał przez sekundę na mnie wzrokiem szaleńca, a kilka sekund później znowu spotkał się z chodnikiem, lecz tym razem z całej siły przywalił mu Draco.
- Potter - blondyn miał przepełniony głos irytacją - Zabierz lepiej stąd tego darmozjada, dopóki jeszcze nad sobą panuję.
Widziałam w oczach Harry'ego dezorientacje. Bez słowa podniósł poobijanego Rona i jak najszybciej się z nim oddalił.
- Malfoy! - zawyłam - Chodź - odpowiedziałam krótko i skierowałam się do jednej z ciemnych uliczek, która rzadko było odwiedzana przez czarodziejów.
- Co Ci odbiło? - zapytałam głosem pełnym wyrzutów.
- Widziałem, że zbytnio nie panujecie nad sytuacją a po za tym nie mogłem sobie odpuścić dręczenia Weasleya - uśmiechnął się ironicznie.
- Wiesz jak to wyglądało? Jakbyś stanął w mojej obronie.
- Raczej w swojej - blondyn uśmiechnął się łobuzersko - Przecież, nikt nie będzie obrażał Draco Malfoya, że zadaje się ze szlamami.
Uwielbiałam ten jego łobuzerski uśmiech, za każdym razem potrafił mnie nim rozczulić i cała złość pryskała jak bańka mydlana.
- Lepiej chodźmy, bo zaraz zaczną wymyślać niestworzone historię na nasz temat - odparł spokojnie chłopak.
- Draco - zaczęłam niepewnie.
- Hmm?
- Dziękuję - podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek
Chłopak zrobił wielkie oczy.
- Nie ma za co - wydukał.
- To co idziemy?
Chłopak tylko skinął głową i ruszył w kierunku, gdzie czekała na nas nasza cała paczka.
Reszta dna minęła dosyć spokojnie. Po zakupach na pokątnej postanowiłam zaszyć się w swoim pokoju i przejrzeć podręczniki na kolejny i ostatni już rok w Hogwarcie. Kiedy byłam już na trzecim rozdziale podręcznika do Numerologii, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Chcąc nie chcąc zamknęłam książkę i poszłam otworzyć drzwi.
- Witaj słońce, gotowa? - w drzwiach stał uśmiechnięty blondyn.
- Gotowa? Na co?
- Jak to na co? Na trening ze mną. Dostałem zadanie od Twojego ojca, żeby wyszkolić Cię najlepiej jak umiem.
- To kiedy zaczynamy?
- Już
- Jak to już?! Nawet nie jestem odpowiednio ubrana!
- Daje Ci pięć minut na przebranie się - odparł i bezceremonialnie rozłożył się na moim łóżku. Chciałam już coś powiedzieć, lecz mnie uprzedził.
- Słoneczko, czas leci!
- Nie jestem Twoim słoneczkiem - odparłam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać i znikłam w garderobie.
Dziesięć minut później ubrana w czarny dres, stałam wraz z Malfoyem w lochach Riddle Manor.
- Draco.. gdzie my idziemy?
- Zobaczysz - chwycił mnie za rękę i poprowadził w ciemne korytarze.
Po kilku minutach szybkiego marszu weszliśmy do jednej z kilkudziesięciu sal znajdujących się w lochach. Draco jednym machnięciem różdżki zapalił wszystkie świece znajdujące się w pomieszczeniu.
- Usiądź - wskazał mi jedno z wolnych krzeseł, a sam zajął te na przeciwko mnie - Nie mam zamiaru przez kilka najbliższych spotkań robić Ci lekcji teoretycznych. Wiem, że teorie doskonale znasz, więc od razu przejdziemy do praktyki.
Widziałam, że Draco na prawdę bardzo poważnie i profesjonalnie podchodzi do tej lekcji.
Blondyn podszedł do jednej z szafek i wyjął z niej klatkę z czarnym szczurem w białe plamki.
- Zaczniemy od najprostszego zaklęcia niewybaczalnego, a mianowicie Imperiusa.
Lekcja mijała szybko i spokojnie. Draco był zachwycony tym, że szybko połapałam się w tym zaklęciu. Doszedł do wniosku, że na prawdę jestem bardzo uzdolnioną czarownicą, bo mu opanowanie tego zaklęcia zajęło aż trzy dni. Skończyliśmy o dwudziestej drugiej.
- O nie - jęknęłam, gdy zobaczyłam pustą jadalnie - przegapiliśmy kolację.
- Nic straconego - odparł chłopak - Bądź w salonie za pół godziny. Tylko się nie spóźnij!
Nie zdążyłam nawet zapytać co miał na myśli bo już zniknął na szycie schodów, gdzie znajdowały się nasze sypialni. Z braku wyboru poszłam do swojego pokoju z zamiarem przebrania się.
Trzydzieści minut później stałam już pod drzwiami prowadzącymi do salonu.
~~*~~*~~*~~
Rozdział siódmy. Czy jestem z niego zadowolona? Myślę, że tak, choć najbardziej liczę się z waszymi opiniami ;)
super że herm chce być taka jak ojciec:) super rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na next:)
kiedy kolejny rozdział ?! Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńdo niedzieli powinien się ukazać ;)
UsuńŚwietny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania, to mogę Ci polecić dwa opowiadania, które mnie urzekły.
http://hgssbezcukru.blox.pl/html
http://sevmione-zakochani-w-piekle.blog.onet.pl/
Pozdrawiam Rose. :)
Dziękuje bardzo ;-)
UsuńSuper *.* czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i na prawdę mi się podobało. Masz talent. Piszesz łatwo i przyjemnie. Zdecydowanie nie nudzisz!
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału, to zdziwiła mnie Hermiona. Czyli chce być zła... nie mogę sobie jej wyobrazić w tej wersji. A te zaklęcia niewybaczalne! Pamiętam jak się wzdrygała na czwartym roku, gdy Szalonooki Moody je rzucał. No ale ludzie się zmieniają :D
Weeny i czekam na kolejny!
Ulżyło mi jak przeczytałam, że nie zanudzam bo tego obawiałam się najbardziej, nie mam zamiaru robić z Hermiony grzecznej i potulnej dziewczyny ;D
UsuńBardzo podoba mi się zmiana Hermiony. Lubię, kiedy Hermiona w opowiadaniu gra tą dobrą, która nauczy Dracona, co to miłość itd. lub kiedy Hermiona staje się zła oraz stoi po tej samej stronie, co Draco. Nie lubię, gdy jest pół dobra, pół zła. Nie wiem, czy wiesz o co mi chodzi, ale czasami są takie opowiadania, w których autorki jakby nie wiedzą, jaką Mionę stworzyć. Ale znów zeszłam z tematu. :P
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że Hermiona zrobi coś baaardzo złego i bolesnego!!
Cieszę się, że to Malfoy uczy Herm. Chyba bym zwariowała, gdyby Trevor to robił i jeszcze ją podrywał. Ma się odczepić!! I to już! -.-
Draco cudownie się zachował. Brawa dla tego pana! xD Mój kochany. :3
Życzę duuuuuużo weny! :**
* Mam nadzieję, że Hermiona zrobi coś Ronowi (!!) baaardzo złego i bolesnego!!
UsuńZapomniałam wspomnieć komu. :P
Buziak! :**
Dziękuje, dziękuje ;D
UsuńO to się kcohana nie martw mam w głowie pewien pomysł dotyczący Rona ;D ale na to jeszcze trzeba poczekać ;D
Jak dla mnie jest cudowny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest tak jak powinno być, a nawet jeszcze lepiej, pogratulować :)
Życzę Ci dużo weny i czasu :D
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Lucy kazała przekazać, że zepsuł się jej komp i nie może pisać na waszym wspólnym blogu.
OdpowiedzUsuńokej ;) dzięki
UsuńŚwietnie mi się czytało :) Też mam nadzieję, że Hermiona zemści się na Weasley'u za to co jej zrobił - ja bym nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuńBtw widzę, że Mionka nam się psuje :D
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Przeczytałam całość i muszę przyznać, że całkiem mi się podoba ;) Dodaję, oczywiście, do obserwowanych. Co mogę powiedzieć o opowiadaniu? Trafiłam tutaj za sam fakt, że to dramione, a ja ze mnie jest niepoprawna miłośniczka tego parringu. Może przez to, że jest tak mało prawdopodobne, żeby ta dwójka była kiedyś ze sobą?
OdpowiedzUsuńW każdym razie, nie będę kłamać i mówić, że to oryginalna historia, bo pomysł, by Hermiona była córką Voldemorta, do oryginalnych nie należy, ale mimo to podoba mi się. Ostatnie rozdziały, kiedy te wszystkie najlepsze rodziny pomieszkują sobie w Riddle Manor są trochę jak taka sielanka, gdy najlepsi przyjaciele super się bawią, mieszkając razem i tak dalej.
Strasznie nie lubię Rona, nie tylko tutaj, ale w ogóle w opowiadaniach. U mnie też jest podłym dupkiem, a do tego damskim bokserem - jakoś trzeba się go pozbyć :D Mam nadzieję, że Hermiona się na nim zemści i to mocno. Może by jej tak T. i Dracze pomogli, hihi?
Nie mogę się doczekać, aż znajdą się w Hogwarcie. Och, tylko błagam, niech nie będzie sytuacji "z powodu odkrycia prawdy o pochodzeniu jednej z uczennic, Tiara musi dokonać ponownego wyboru", bo polegnę! :D Gdyby Hermiona została w Gryffindorze i musiała ucierać nosa Ronowi co chwilę, byłoby zupełnie ciekawiej :D Nie zrób z niej głupiutkiej, podłej księżniczki Slytherinu... Znaczy, to Twoje opowiadanie i zrobisz, co chcesz, ale to takie drobne uwagi ;)
Pozdrawiam!
/granger-again.blogspot.com / pulapka-oczywistosci.blogspot.com
Rona to ja wręcz nienawidzę ! ;D
Usuńi mam dla niego w polanach kilka niezłych niespodzianek ;D
O to się nie martw nie mam zamiaru zrobić z niej księżniczki Slytherniu bo to jest zbyt przereklamowane i nudne ;D
Nom tu już lepiej, chociaż z wielkimi literami słabo. Nie martw się i tak kocham historię, którą pleciesz swoimi rękoma. Mam nadzieję że w końcu zacznie się coś dziać. Jednocześnie smutno mi jest bo nie ma opisów i nie potrafię wyobrazić scen i tego jak kto wygląda.
OdpowiedzUsuńPrawie wcale nie myśląca
Nivis
Nonono hermiona z chęcią mordu? Podoba mi się ^^
OdpowiedzUsuńVerita