Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, dlatego też nie sugeruje wam żadnej daty z obawy, że mogłabym się nie wyrobić. Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdział, ale to samo myślałam o poprzednim a gdy przeczytałam wasze komentarze uśmiechałam się od ucha do ucha przez dobre kilka godzin! Dziękuje wszystkim wiernym czytelnikom! I mam nadzieje, że z czasem będzie was coraz więcej.
~~*~~*~~*~~
Dni mijały spokojnie i w pełnej harmonii. Krajobraz zza
oknem robił się coraz bardziej szarawy, a zimne podmuchy wiatru stukały w
ogromne okiennice zamku. Listopad zbliża się ku końcowi, a jego
miejsce zajmie Grudzień. Wszyscy w
Hogwarcie są podekscytowani i z niecierpliwością wyczekują na pierwsze białe
płatki śniegu spadające z nieba. Dla
mnie zima jest najgorszą porą roku. Wszystko opatulone jest białym i zimnych
puchem, który pod wpływem ciepłego dotyku ciała, w jednej chwili rozpuszcza się
zamieniając w wodno-lodową breje. Westchnęłam.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo moje życie uległo
diametralnej zmianie. Stare znajomości się zakończyły, bym mogła nawiązać nowe.
Lepsze. Jestem zadowolona ze swojego
obecnego życia. Nic w nim bym nie zmieniła, mam cudownych przyjaciół, na
których w każdej chwili mogę liczyć. Już nie raz udowodnili mi, że są gotowi
dla mnie dla największych poświęceń. Są niezastąpieni, każde z osobna jak i
wszyscy razem. Uśmiechnęłam się i
usiadłam na jednym parapetów w Pokoju
Wspólnym Ślizgonów. Podkurczyłam kolana
i objęłam je ramionami. Mój wzrok
skierowany był w stronę wielkiego jeziora, którego spokojną taflę zakłócały spadające z
czarnych chmur, niewielkie krople deszczu.
Pamiętam jakby to było wczoraj, to właśnie tutaj poznałam Wiktora, który
zaprosił mnie na bal w czwartej klasie.
To właśnie nad tym jeziorem, w którym pływa przeogromna kałamarnica,
poznałam swoją pierwszą miłość. Zarumieniłam się na wspomnienie o pierwszych
naszych tajemniczych schadzkach, o pierwszych nieśmiałych pocałunkach. Te
pocałunki całkiem się różniły od tego, którym Wiktor obdarzył mnie na weselu
Fleur i Billa. Z biegiem czas
uświadomiłam sobie, że nie kochałam go w ten sposób jaki mi się wydawało.
Lubiłam go i pałałam do niego sympatią. To z nim przeżyłam swój pierwszy w
życiu pocałunek. Zwyczajnie na świecie miałam do niego sentyment.
Ciszę, która panowała w Pokoju Wspólnym przerwała moja najlepsza przyjaciółka, która jak wicher przeszła przez pomieszczenie i z trzaskiem zamknęła za sobą drzwi naszego dormitorium. Bez wahania zeskoczyłam z parapetu i czym prędzej udałam się do dormitorium. Gdy tylko weszłam, od razu zauważyłam rudą czuprynę leżącą na łóżku z twarzą schowaną w poduszkę.
-Ginny? - zapytałam niepewnie - Coś się stało?
Nie odpowiedziała mi.
Podeszłam do jej łóżka i usiadłam na jego skraju. Pogłaskałam przyjaciółkę po głowie, z nadzieją, że chociaż tym gestem dodam jej choć trochę otuchy.
-Wiesz, że mi wszystko możesz powiedzieć - zaczęłam niepewnie - Blaise Cię skrzywdził?
Dziewczyna pokiwała przeczącą głową, nie odrywając się od poduszki.
-Ron? - zapytałam.
Kolejne przeczące kręcenie głową.
-Rodzice?
-Nie - wychrypiała Ginny pomiędzy łzami.
-Poddaje się - wymruczałam - Jeśli będziesz chciała to sama mi powiesz. A teraz chodź się przytulić.
Już kilka sekund później, trzymałam zapłakaną Rudą w swoich ramionach, mocno tuląc ją do piersi. Siedziałyśmy w takiej pozycji dobre dwie godziny, kiedy wreszcie Ginny uspokoiła się i spojrzała na mnie z zamiarem opowiedzenia mi co się wydarzyło.
-Bo widzisz Hermiono - zaczęła niepewnie - Nawet nie wiem od czego zacząć. Sytuacja jest patowa. A ja kompletnie nie wiem co mam robić.
Spojrzałam na nią pytająco.
-Co masz na myśli?
Ginny przełknęła głośno ślinę, widziałam w jej spojrzeniu, że się nad czymś zastanawia.
-Pierw myślałam, że to przez zmianę klimatu, stres związany ze szkołą, całą tą sytuacją z Ronem i rodzicami. Ale mija już drugi miesiąc...
-Od czego?
-Od ostatniego okresu - Ginny wypowiedziała to prawie bezgłośnie.
Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się gęsta. W mojej głowie kłębiły się setki pytań.
-Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że Ty i Zabini..
- Przespaliśmy się ze sobą - dokończyła za mnie Ruda.
-Wiedziałam, że Zabini jest nieodpowiedzialny! Ale żeby, aż tak! - wściekłość ogarnęła całe moje ciało, widziałam przerażenie w oczach przyjaciółki. Starałam się przybrać łagodniejszy ton głosu - Dlaczego nie pomyśleliście o zabezpieczeniu?
-To wszystko działo się tak szybko Hermiono.. To był impuls.
-Musimy się upewnić.
- Jak?
-Daj mi chwilę.
Jedno machnięcie różdżką, a budzik znajdujący się na nocnej szafce Ginny zamienił się w test ciążowy.
-Co to jest?
-Mugolski sposób na sprawdzenie czy jest się w ciąży. Nie znam, żadnych magicznych sposobów, a ten wydawał mi się najłatwiejszy i bezproblemowy - oznajmiłam.
-I co ja mam z tym kawałkiem plastiku zrobić?
-Idź do łazienki i nasikaj na niego.
-Po co?
-Ginny! Po prostu idź i to zrób. Potem Ci wszystko wyjaśnie.
Rudowłosa bez zbędnych protestów udała się do łazienki. Po jakiś dziesięciu minutach pojawiła się z powrotem w dormitorium i zajęła miejsce obok mnie.
-I co teraz?
-Musimy chwilę poczekać na pojawienie się wyniku. Jeżeli pojawią się dwie kreski to znaczy, że nosisz w sobie małego Diabełka - uśmiechnęłam się pocieszającą do przyjaciółki - A jeżeli jedna, to nie ma czym się martwić.
-No dobrze.
Kolejne minuty były z pewnością najgorszymi minutami w życiu Ginny. Żadna z nas nie ośmieliła się przerwać ciszy panującej w pomieszczeniu. Wydawało się, że minęła wieczność, kiedy w końcu poznałyśmy wyniki testu.
-Dwie kreski - wypowiedziała Ginny ledwo dosłyszalnie, a jej blade kościste dłonie zaczęły się trząść.
-Ginny.. - zaczęłam - Jakoś sobie poradzimy. Masz mnie, masz Blaise który nie odstępuje Cię na krok i z pewnością sprawdzi się w roli ojca.
Po piegowatych policzkach mojej najlepszej przyjaciółki zaczęły spływać łzy. Nie mówiąc nic przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz za jakiś czas będziemy się z tego śmiały.
Nagle z impetem do dormitorium wbiega zadyszany Zabini.
-Wszędzie Cię szukałem Ginny - dopiero po pewnej chwili jego wzrok skierował się na małą skuloną istotkę w moich ramionach.
-Nie nauczyli Cię w domu pukać Zabini - warknęłam na niego, lecz on całkowicie mnie zignorował.
-Co się stało? - w dwóch krokach znalazł się przy rudowłosej i z troską w oczach jej się przyglądał.
-Zostawię was samych. Wydaje mi się, że musicie poważnie porozmawiać - powiedziałam i czym prędzej opuściłam swoje dormitorium.
Nogi same zaprowadziły mnie do prywatnego dormitorium Malfoya, które dzielił z Zabinim. Zapukałam po czym otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok, spowodowany tańczącym ogniem w kominku. Po blondynie nie było ani śladu, lecz to mnie nie zniechęciło. Postanowiłam na niego poczekać. Podeszłam do barku i zapełniłam szklankę po brzegi bursztynowym płynem, po czym zajęłam jeden z foteli na przeciwko kominka. Podkurczyłam nogi pod siebie i upiłam duży łyk trunku. Od razu poczułam, jak alkohol rozgrzewa moje wnętrzności.
Przymknęłam powieki. Chciałam przeanalizować całą tą sytuację z Ginny. Z tego co mi wiadomo w Hogwarcie jeszcze nigdy nie było ciężarnej uczennicy. Na moich ustach pojawił się grymas. Cóż, zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Po piętnastu minutach ze zdziwieniem musiałam przyznać, że moja szklanka jest już pusta. Podeszłam do barku z zamiarem nalania sobie następnej porcji. Gdy szklanka była już do połowy napełniona, za drzwi niedaleko barku, które prowadzą do łazienki wyszedł właśnie blondyn owinięty w biodrach jedynie ręcznikiem. Z wrażenia niechcący wypuściłam szklankę z rąk, która roztrzaskał się na milion drobnych kawałków, a bursztynowy płyn rozlał się po drewnianej posadzce.
-Riddle?! - głos chłopaka był zaskoczony - Co tutaj robisz? I czemu opróżniasz mój barek?
-Nie mam gdzie iść, bo Diabeł w raz z Rudą przeprowadzają najważniejszą rozmowę w życiu, a ja poczułam niewyobrażalną chęć...
Wtedy stała się rzecz, o jakiej nawet Merlin nie śnił. W jednej chwili, zielony ręcznik zsunął się z bioder chłopaka pokazując go w pełnej okazałości. Przez kilka sekund stałam jak zahipnotyzowana przyglądając się jemu w pełnej okazałości. Był niczym grecki bóg. Idealny. Dopiero po krótkiej chwili ocknęłam się, zasłoniłam oczy dłońmi i odwróciłam tyłem do chłopaka.
-Mógłbyś z łaski swojej nie pokazywać swojego sprzętu całemu światu?
-Mi to nie przeszkadza - odparł chłopak - Jeśli chcesz patrz do woli.- Poczułam jak zapach męskiego żelu pod prysznic drażni przyjemnie moje nozdrza. Stał zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia.
-Malfoy! Ty skretyniały debilu! Ubieraj się ale to już.
-No dobra, dobra - powiedział rozbawiony po czym, ominął mnie i stanął przed komodą z której wyciągnął czarne bokserki - Lepiej?
-Lepiej - uśmiechnęłam się delikatnie.
Przez dłuższą chwilę przyglądałam się poczynaniom blondyna. Podszedł do barku, nie zwracając na rozbitą szklankę wyciągnął dwie nowe i wypełnij je Ognistą. Podał mi jedną, po czym sam wziął drugą i położył się na swoim łóżku. Upił spory łyk, po czym zaczął mi się przyglądać.
-Co? - wypaliłam bez zastanowienia.
-Powiedz szczerze - zaczął - Podobam Ci się?
-Malfoy..
-Widzę to w Twoich oczach. W Twoim spojrzeniu, kiedy na mnie patrzysz.
-Naćpałeś się mydła Malfoy? Co to za bzdur?
-Próbuję Cię rozgryźć. Dowiedzieć się o czym myślisz, co czujesz, co Cię fascynuje.
-Chcesz wiedzieć co myślę? - podeszłam do leżącego blondyna i zatrzymałam się tuż obok łóżka - Myślę, że czasem na prawdę jesteś skończonym idiotą - powiedziawszy to przechyliłam swoją szklankę, a cała jej zawartość wylądowała na blond włosach chłopaka.
Z trzaskiem drzwi opuściłam pomieszczenie, zostawiając go w totalnym osłupieniu.
Czemu on tak na mnie działa? Intryguje mnie a zarazem irytuje do granic możliwości. PALANT! DUPEK! ZADUFANY W SOBIE ARYSTOKRATA! Co to miało w ogóle być? Co to za pytanie? Czy mi się podoba? Prychnęłam pod nosem. Oczywiście, że tak. Ale co z tego? Nikt nie ma prawa się tego dowiedzieć. Nie chcę dać mu satysfakcji. Nie chcę być kolejnym jego trofeum. Malfoy to Malfoy. Pod wieloma względami dalej jest taki jak był przez ostatnie kilka lat. Nagle w mojej głowie zaczął się rodzić szaleńczy pomysł. Uśmiechnęłam się. A gdyby tak... rolę się odwróciły? Gdyby to w końcu jakaś dziewczyna, dopadła w swoje sidła słynnego Draco Malfoya? Postanowiłam działać od razu. Wolnym krokiem wróciłam pod dormitorium chłopaka, i bez pukania weszłam do środka. Tylko się nie zakochaj Hermiono - przeszło mi przez myśl.
-Draco - zawołam cicho.
-Jeśli przyszłaś wylać na mnie kolejną porcję Ognistej, to możesz sobie darować - powiedział smętnie.
Dopiero teraz go zauważyłam, siedział na samym skraju swojego łóżka. Podeszłam do łóżka, i przyjrzałam mu się dokładnie. Na podłodze leżały już dwie opróżnione butelki po Whiskey. Nie było mnie zaledwie dwadzieścia minut, a on doprowadził się do takiego stanu. Cholera - pomyślałam - Mój plan diabli wzięli. Pijany Draco z pewnością nic nie będzie pamiętał.
-Powinieneś się położyć.
-Nie chce mi się spać.
Kucnęłam na przeciwko blondyna i spojrzałam mu w oczy.
-Przepraszam, wiem że nie powinnam tak ostro zareagować, ale sam przyznasz, że to było bezczelne z Twojej strony.
Blondyn tylko machnął ręką.
-Połóż się - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem - Dla mnie.
-Zostaniesz ze mną?
-Zostanę.
Szeroki uśmiech zagościł na jego bladej twarzy.
Odebrałam mu do połowy opróżnioną już szklankę i położyłam na szafce nocnej. Położyłam go do łóżka, po czym sama zajęłam miejsce obok. Oboje leżeliśmy na plecach wpatrując się w baldachim. Żadne nie miało ochoty przerwać ciszy panującej między nami.
Po około piętnastu minutach do moich uszu dotarło ciche pochrapywanie chłopaka. Spojrzałam na niego, a na moich ustach od razu pokazał się uśmiech. Wyglądał tak słodko i niewinnie kiedy spał. Nie potrafiłam się oprzeć, by nie pogłaskać go po policzku. Kilka minut później, okryłam go kołdrą i skierowała się do drzwi, gdy już moja dłoń spoczywała na klamce, usłyszałam cichy głos blondyna, który wypowiadał moje imię. Podeszłam do łóżka, sprawdzić czy wszystko w porządku. Spał głębokim snem.
-Hermiona - usta blondyna lekko się poruszyły, lecz on dalej spał.
Uśmiechnęłam się do siebie, gada przez sen i najwyraźniej śni o mnie. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło na dobranoc.
-Hermiona - po raz kolejny wypowiada moje imię - Kocham Cię..
Uśmiech na mojej twarzy w ułamku sekundy znikł, a na jego miejsce pojawił się szok! Czy on właśnie powiedział przez sen, że mnie kocha? Spojrzałam na jego spokojną twarz, na której wymalowany był lekki uśmiech. To niemożliwe. Musiałam się przesłyszeć.
Postanowiłam odczekać dłuższą chwilę, ale z ust chłopaka nie padło już ani jedno słowo. Zrezygnowana opuściłam pokój i skierowałam się do swojego dormitorium. Gdy tylko weszłam zobaczyłam śpiącego Blaise, który mocno tulił do siebie Ginny. Starałam się narobić jak najmniejszego hałasu. Szybko przebrałam się w swoją krótką, czerwoną koszulę nocna, po czym prawie bezszelestnie wsunęłam się pod ciepłą pierzynę. Już po chwili odpłynęłam w krainę morfeusza.
***
Obudziłem się bardzo wczesnym rankiem. Pierwsze co poczułem to ból głowy, przypominający o dużej ilości spożytego alkoholu. Dopiero po chwili zaczęły do mnie docierać wydarzenia wczorajszego wieczoru. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że wszystko do czego doszedłem, prawdopodobnie zostało skazane na stratę przez moje szczeniackie zachowania. Cholera! Czy ja zawsze muszę być takim idiotą? Musiałem być, aż tak porywczy? Może byłby inny sposób by wyciągnąć od niej to czy chociaż trochę jej się podobam. Spojrzałem na zegarek wskazywał godzinę szóstą rano. Westchnąłem. I tak już nie zasnę. Podszedłem do barku i wyciągnąłem malutką buteleczkę z eliksirem na kaca. Już po kilku sekundach poczułem jak po wszystkich objawach porannego kaca, nie ma żadnego śladu. Przeczesałem ręką włosy po czym podszedłem do szafy i nałożyłem na siebie pierwsze lepsze ubrania. Przez cały czas przed oczami staje mi obraz sfrustrowanej gryfonki. Może już tego nie pamięta? Może nie jest już na mnie zła? Jak mam jej powiedzieć, że mi na niej zależy? Te oraz setki innych pytań kłębiły się w mojej głowie, nieustanie poszukując jakiejkolwiek odpowiedzi. Zacząłem nerwowo spacerować po pokoju tam i z powrotem. Tak bardzo chciałbym powiedzieć jej o swoich uczuciach. Na Salazara! Sam nie wierzę, że o tym myślę. Po raz pierwszy czuje się tak... dziwnie? Gdy tylko ją widzę, moje ciało przeszywa dziwny dreszcz przyjemności, uwielbiam patrzeć w te jej czekoladowe oczy, w których nieustannie tańczą szczęśliwe ogniki, uwielbiam słuchać tonu jej głosu, gdy jest blisko mnie serce za każdym razem o mało nie wyskakuje mi z piersi. Czy to jest normalne? Nigdy wcześniej nie czułem się tak jak teraz. Nigdy wcześniej, nie zależało mi na niczyjej opinii. Zawsze robiłem to co chciałem, nie licząc się z konsekwencjami. A teraz? Analizuje każdy swój ruch, każde poczynanie. Staram się być dla niej idealny. Ale czy choć w małym stopniu to zauważyła? Czy dostrzegła zmiany jakie we mnie zaszły odkąd bliżej się poznaliśmy? Ta dziewczyna miała na mnie wielki wpływ. Przy niej chciałem być lepszym człowiekiem. Za wszelką cenę postaram, się by chociaż w najmniejszym stopniu pokochała mnie tak jak ja kocham ją.
Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten krótki rozdział. Obiecuje, że następne znowu będą dłuższe ;)
Ciszę, która panowała w Pokoju Wspólnym przerwała moja najlepsza przyjaciółka, która jak wicher przeszła przez pomieszczenie i z trzaskiem zamknęła za sobą drzwi naszego dormitorium. Bez wahania zeskoczyłam z parapetu i czym prędzej udałam się do dormitorium. Gdy tylko weszłam, od razu zauważyłam rudą czuprynę leżącą na łóżku z twarzą schowaną w poduszkę.
-Ginny? - zapytałam niepewnie - Coś się stało?
Nie odpowiedziała mi.
Podeszłam do jej łóżka i usiadłam na jego skraju. Pogłaskałam przyjaciółkę po głowie, z nadzieją, że chociaż tym gestem dodam jej choć trochę otuchy.
-Wiesz, że mi wszystko możesz powiedzieć - zaczęłam niepewnie - Blaise Cię skrzywdził?
Dziewczyna pokiwała przeczącą głową, nie odrywając się od poduszki.
-Ron? - zapytałam.
Kolejne przeczące kręcenie głową.
-Rodzice?
-Nie - wychrypiała Ginny pomiędzy łzami.
-Poddaje się - wymruczałam - Jeśli będziesz chciała to sama mi powiesz. A teraz chodź się przytulić.
Już kilka sekund później, trzymałam zapłakaną Rudą w swoich ramionach, mocno tuląc ją do piersi. Siedziałyśmy w takiej pozycji dobre dwie godziny, kiedy wreszcie Ginny uspokoiła się i spojrzała na mnie z zamiarem opowiedzenia mi co się wydarzyło.
-Bo widzisz Hermiono - zaczęła niepewnie - Nawet nie wiem od czego zacząć. Sytuacja jest patowa. A ja kompletnie nie wiem co mam robić.
Spojrzałam na nią pytająco.
-Co masz na myśli?
Ginny przełknęła głośno ślinę, widziałam w jej spojrzeniu, że się nad czymś zastanawia.
-Pierw myślałam, że to przez zmianę klimatu, stres związany ze szkołą, całą tą sytuacją z Ronem i rodzicami. Ale mija już drugi miesiąc...
-Od czego?
-Od ostatniego okresu - Ginny wypowiedziała to prawie bezgłośnie.
Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się gęsta. W mojej głowie kłębiły się setki pytań.
-Czy Ty chcesz mi powiedzieć, że Ty i Zabini..
- Przespaliśmy się ze sobą - dokończyła za mnie Ruda.
-Wiedziałam, że Zabini jest nieodpowiedzialny! Ale żeby, aż tak! - wściekłość ogarnęła całe moje ciało, widziałam przerażenie w oczach przyjaciółki. Starałam się przybrać łagodniejszy ton głosu - Dlaczego nie pomyśleliście o zabezpieczeniu?
-To wszystko działo się tak szybko Hermiono.. To był impuls.
-Musimy się upewnić.
- Jak?
-Daj mi chwilę.
Jedno machnięcie różdżką, a budzik znajdujący się na nocnej szafce Ginny zamienił się w test ciążowy.
-Co to jest?
-Mugolski sposób na sprawdzenie czy jest się w ciąży. Nie znam, żadnych magicznych sposobów, a ten wydawał mi się najłatwiejszy i bezproblemowy - oznajmiłam.
-I co ja mam z tym kawałkiem plastiku zrobić?
-Idź do łazienki i nasikaj na niego.
-Po co?
-Ginny! Po prostu idź i to zrób. Potem Ci wszystko wyjaśnie.
Rudowłosa bez zbędnych protestów udała się do łazienki. Po jakiś dziesięciu minutach pojawiła się z powrotem w dormitorium i zajęła miejsce obok mnie.
-I co teraz?
-Musimy chwilę poczekać na pojawienie się wyniku. Jeżeli pojawią się dwie kreski to znaczy, że nosisz w sobie małego Diabełka - uśmiechnęłam się pocieszającą do przyjaciółki - A jeżeli jedna, to nie ma czym się martwić.
-No dobrze.
Kolejne minuty były z pewnością najgorszymi minutami w życiu Ginny. Żadna z nas nie ośmieliła się przerwać ciszy panującej w pomieszczeniu. Wydawało się, że minęła wieczność, kiedy w końcu poznałyśmy wyniki testu.
-Dwie kreski - wypowiedziała Ginny ledwo dosłyszalnie, a jej blade kościste dłonie zaczęły się trząść.
-Ginny.. - zaczęłam - Jakoś sobie poradzimy. Masz mnie, masz Blaise który nie odstępuje Cię na krok i z pewnością sprawdzi się w roli ojca.
Po piegowatych policzkach mojej najlepszej przyjaciółki zaczęły spływać łzy. Nie mówiąc nic przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz za jakiś czas będziemy się z tego śmiały.
Nagle z impetem do dormitorium wbiega zadyszany Zabini.
-Wszędzie Cię szukałem Ginny - dopiero po pewnej chwili jego wzrok skierował się na małą skuloną istotkę w moich ramionach.
-Nie nauczyli Cię w domu pukać Zabini - warknęłam na niego, lecz on całkowicie mnie zignorował.
-Co się stało? - w dwóch krokach znalazł się przy rudowłosej i z troską w oczach jej się przyglądał.
-Zostawię was samych. Wydaje mi się, że musicie poważnie porozmawiać - powiedziałam i czym prędzej opuściłam swoje dormitorium.
Nogi same zaprowadziły mnie do prywatnego dormitorium Malfoya, które dzielił z Zabinim. Zapukałam po czym otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok, spowodowany tańczącym ogniem w kominku. Po blondynie nie było ani śladu, lecz to mnie nie zniechęciło. Postanowiłam na niego poczekać. Podeszłam do barku i zapełniłam szklankę po brzegi bursztynowym płynem, po czym zajęłam jeden z foteli na przeciwko kominka. Podkurczyłam nogi pod siebie i upiłam duży łyk trunku. Od razu poczułam, jak alkohol rozgrzewa moje wnętrzności.
Przymknęłam powieki. Chciałam przeanalizować całą tą sytuację z Ginny. Z tego co mi wiadomo w Hogwarcie jeszcze nigdy nie było ciężarnej uczennicy. Na moich ustach pojawił się grymas. Cóż, zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz. Po piętnastu minutach ze zdziwieniem musiałam przyznać, że moja szklanka jest już pusta. Podeszłam do barku z zamiarem nalania sobie następnej porcji. Gdy szklanka była już do połowy napełniona, za drzwi niedaleko barku, które prowadzą do łazienki wyszedł właśnie blondyn owinięty w biodrach jedynie ręcznikiem. Z wrażenia niechcący wypuściłam szklankę z rąk, która roztrzaskał się na milion drobnych kawałków, a bursztynowy płyn rozlał się po drewnianej posadzce.
-Riddle?! - głos chłopaka był zaskoczony - Co tutaj robisz? I czemu opróżniasz mój barek?
-Nie mam gdzie iść, bo Diabeł w raz z Rudą przeprowadzają najważniejszą rozmowę w życiu, a ja poczułam niewyobrażalną chęć...
Wtedy stała się rzecz, o jakiej nawet Merlin nie śnił. W jednej chwili, zielony ręcznik zsunął się z bioder chłopaka pokazując go w pełnej okazałości. Przez kilka sekund stałam jak zahipnotyzowana przyglądając się jemu w pełnej okazałości. Był niczym grecki bóg. Idealny. Dopiero po krótkiej chwili ocknęłam się, zasłoniłam oczy dłońmi i odwróciłam tyłem do chłopaka.
-Mógłbyś z łaski swojej nie pokazywać swojego sprzętu całemu światu?
-Mi to nie przeszkadza - odparł chłopak - Jeśli chcesz patrz do woli.- Poczułam jak zapach męskiego żelu pod prysznic drażni przyjemnie moje nozdrza. Stał zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia.
-Malfoy! Ty skretyniały debilu! Ubieraj się ale to już.
-No dobra, dobra - powiedział rozbawiony po czym, ominął mnie i stanął przed komodą z której wyciągnął czarne bokserki - Lepiej?
-Lepiej - uśmiechnęłam się delikatnie.
Przez dłuższą chwilę przyglądałam się poczynaniom blondyna. Podszedł do barku, nie zwracając na rozbitą szklankę wyciągnął dwie nowe i wypełnij je Ognistą. Podał mi jedną, po czym sam wziął drugą i położył się na swoim łóżku. Upił spory łyk, po czym zaczął mi się przyglądać.
-Co? - wypaliłam bez zastanowienia.
-Powiedz szczerze - zaczął - Podobam Ci się?
-Malfoy..
-Widzę to w Twoich oczach. W Twoim spojrzeniu, kiedy na mnie patrzysz.
-Naćpałeś się mydła Malfoy? Co to za bzdur?
-Próbuję Cię rozgryźć. Dowiedzieć się o czym myślisz, co czujesz, co Cię fascynuje.
-Chcesz wiedzieć co myślę? - podeszłam do leżącego blondyna i zatrzymałam się tuż obok łóżka - Myślę, że czasem na prawdę jesteś skończonym idiotą - powiedziawszy to przechyliłam swoją szklankę, a cała jej zawartość wylądowała na blond włosach chłopaka.
Z trzaskiem drzwi opuściłam pomieszczenie, zostawiając go w totalnym osłupieniu.
Czemu on tak na mnie działa? Intryguje mnie a zarazem irytuje do granic możliwości. PALANT! DUPEK! ZADUFANY W SOBIE ARYSTOKRATA! Co to miało w ogóle być? Co to za pytanie? Czy mi się podoba? Prychnęłam pod nosem. Oczywiście, że tak. Ale co z tego? Nikt nie ma prawa się tego dowiedzieć. Nie chcę dać mu satysfakcji. Nie chcę być kolejnym jego trofeum. Malfoy to Malfoy. Pod wieloma względami dalej jest taki jak był przez ostatnie kilka lat. Nagle w mojej głowie zaczął się rodzić szaleńczy pomysł. Uśmiechnęłam się. A gdyby tak... rolę się odwróciły? Gdyby to w końcu jakaś dziewczyna, dopadła w swoje sidła słynnego Draco Malfoya? Postanowiłam działać od razu. Wolnym krokiem wróciłam pod dormitorium chłopaka, i bez pukania weszłam do środka. Tylko się nie zakochaj Hermiono - przeszło mi przez myśl.
-Draco - zawołam cicho.
-Jeśli przyszłaś wylać na mnie kolejną porcję Ognistej, to możesz sobie darować - powiedział smętnie.
Dopiero teraz go zauważyłam, siedział na samym skraju swojego łóżka. Podeszłam do łóżka, i przyjrzałam mu się dokładnie. Na podłodze leżały już dwie opróżnione butelki po Whiskey. Nie było mnie zaledwie dwadzieścia minut, a on doprowadził się do takiego stanu. Cholera - pomyślałam - Mój plan diabli wzięli. Pijany Draco z pewnością nic nie będzie pamiętał.
-Powinieneś się położyć.
-Nie chce mi się spać.
Kucnęłam na przeciwko blondyna i spojrzałam mu w oczy.
-Przepraszam, wiem że nie powinnam tak ostro zareagować, ale sam przyznasz, że to było bezczelne z Twojej strony.
Blondyn tylko machnął ręką.
-Połóż się - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem - Dla mnie.
-Zostaniesz ze mną?
-Zostanę.
Szeroki uśmiech zagościł na jego bladej twarzy.
Odebrałam mu do połowy opróżnioną już szklankę i położyłam na szafce nocnej. Położyłam go do łóżka, po czym sama zajęłam miejsce obok. Oboje leżeliśmy na plecach wpatrując się w baldachim. Żadne nie miało ochoty przerwać ciszy panującej między nami.
Po około piętnastu minutach do moich uszu dotarło ciche pochrapywanie chłopaka. Spojrzałam na niego, a na moich ustach od razu pokazał się uśmiech. Wyglądał tak słodko i niewinnie kiedy spał. Nie potrafiłam się oprzeć, by nie pogłaskać go po policzku. Kilka minut później, okryłam go kołdrą i skierowała się do drzwi, gdy już moja dłoń spoczywała na klamce, usłyszałam cichy głos blondyna, który wypowiadał moje imię. Podeszłam do łóżka, sprawdzić czy wszystko w porządku. Spał głębokim snem.
-Hermiona - usta blondyna lekko się poruszyły, lecz on dalej spał.
Uśmiechnęłam się do siebie, gada przez sen i najwyraźniej śni o mnie. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło na dobranoc.
-Hermiona - po raz kolejny wypowiada moje imię - Kocham Cię..
Uśmiech na mojej twarzy w ułamku sekundy znikł, a na jego miejsce pojawił się szok! Czy on właśnie powiedział przez sen, że mnie kocha? Spojrzałam na jego spokojną twarz, na której wymalowany był lekki uśmiech. To niemożliwe. Musiałam się przesłyszeć.
Postanowiłam odczekać dłuższą chwilę, ale z ust chłopaka nie padło już ani jedno słowo. Zrezygnowana opuściłam pokój i skierowałam się do swojego dormitorium. Gdy tylko weszłam zobaczyłam śpiącego Blaise, który mocno tulił do siebie Ginny. Starałam się narobić jak najmniejszego hałasu. Szybko przebrałam się w swoją krótką, czerwoną koszulę nocna, po czym prawie bezszelestnie wsunęłam się pod ciepłą pierzynę. Już po chwili odpłynęłam w krainę morfeusza.
***
Obudziłem się bardzo wczesnym rankiem. Pierwsze co poczułem to ból głowy, przypominający o dużej ilości spożytego alkoholu. Dopiero po chwili zaczęły do mnie docierać wydarzenia wczorajszego wieczoru. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że wszystko do czego doszedłem, prawdopodobnie zostało skazane na stratę przez moje szczeniackie zachowania. Cholera! Czy ja zawsze muszę być takim idiotą? Musiałem być, aż tak porywczy? Może byłby inny sposób by wyciągnąć od niej to czy chociaż trochę jej się podobam. Spojrzałem na zegarek wskazywał godzinę szóstą rano. Westchnąłem. I tak już nie zasnę. Podszedłem do barku i wyciągnąłem malutką buteleczkę z eliksirem na kaca. Już po kilku sekundach poczułem jak po wszystkich objawach porannego kaca, nie ma żadnego śladu. Przeczesałem ręką włosy po czym podszedłem do szafy i nałożyłem na siebie pierwsze lepsze ubrania. Przez cały czas przed oczami staje mi obraz sfrustrowanej gryfonki. Może już tego nie pamięta? Może nie jest już na mnie zła? Jak mam jej powiedzieć, że mi na niej zależy? Te oraz setki innych pytań kłębiły się w mojej głowie, nieustanie poszukując jakiejkolwiek odpowiedzi. Zacząłem nerwowo spacerować po pokoju tam i z powrotem. Tak bardzo chciałbym powiedzieć jej o swoich uczuciach. Na Salazara! Sam nie wierzę, że o tym myślę. Po raz pierwszy czuje się tak... dziwnie? Gdy tylko ją widzę, moje ciało przeszywa dziwny dreszcz przyjemności, uwielbiam patrzeć w te jej czekoladowe oczy, w których nieustannie tańczą szczęśliwe ogniki, uwielbiam słuchać tonu jej głosu, gdy jest blisko mnie serce za każdym razem o mało nie wyskakuje mi z piersi. Czy to jest normalne? Nigdy wcześniej nie czułem się tak jak teraz. Nigdy wcześniej, nie zależało mi na niczyjej opinii. Zawsze robiłem to co chciałem, nie licząc się z konsekwencjami. A teraz? Analizuje każdy swój ruch, każde poczynanie. Staram się być dla niej idealny. Ale czy choć w małym stopniu to zauważyła? Czy dostrzegła zmiany jakie we mnie zaszły odkąd bliżej się poznaliśmy? Ta dziewczyna miała na mnie wielki wpływ. Przy niej chciałem być lepszym człowiekiem. Za wszelką cenę postaram, się by chociaż w najmniejszym stopniu pokochała mnie tak jak ja kocham ją.
~~*~~*~~*~~
Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten krótki rozdział. Obiecuje, że następne znowu będą dłuższe ;)
Aww... Draco jest strasznie słodki :)
OdpowiedzUsuńWspaniały!!! Szok dotyczący Ginise<3.Co jeszcze? Bardzo podoba mi się Draco z tym jego' Kocham cię". A najbardziej rozwalił mnie tekst" Naćpałeś się mydła?" Po prostu szacunek,za ten tekst<3
OdpowiedzUsuńUcałowania od
Layls:*
Ps: Na moim blogu pojawił się nowy rozdział:)
Super opowiadanie *_* Też mam dwa blogi o Dramione i planuję zrobić z Hermi arystokratkę (nie martw się nie ściągnełam od ciebie, po prostu wiele słyszałam o takich opowiadaniach i przyszło mi na myśl czemu by nie poprwadzić tego po mojemu ;))
OdpowiedzUsuńGinny w ciąży! To był szok :o
No to się porobiło..;d Fajny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego;)
OdpowiedzUsuńJulie
http://music-of-lover.blogspot.com/
omnom... rozdział jak zwykle cudowny, szkoda że taki krótki c: Już czekam na kolejny rozdział :3
OdpowiedzUsuńPS. Z tej strony moon. Zmieniłam konto stąd zmiana nicku c:
heh jaki fajny *_* uwielbiam tego twojego bloga :D Zapraszam do mnie http://dramione-spotkanie-po-latach.blogspot.com/ ♥
OdpowiedzUsuńasjasucdf secccjgvggh *.*
OdpowiedzUsuńGinny będzie miała małego Diabełka! ^^
A Draco jest uroczy. Chociaż w sumie to mógłby nie pytać się jej w prost.
Niech jej powie, że się zakochał i po kłopocie, a nie, że zadręczają się oboje.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, który pewnie będzie tak wspaniały jak ten.
Pozdrawiam,
em.:*
<3 Jak zawsze rozdzial swietny *.*
OdpowiedzUsuńhttp://swiat-wedlug-mnie-dramione.blogspot.com/
Świetny! Rozdział krótki, ale naprawdę ciekawy. Po prostu kocham Twojego Draco! :D
OdpowiedzUsuńWeny Ci życzę :>
A przy okazji, chciałam powiedzieć, że zaczęłam pisać swoje własne Dramione. Więc jeżeli miałabyś chęć i czas, to zapraszam do czytania :>
Twój Draco jest booooooooooooooski, niezastąpiony i jedyny w swoim rodzaju!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały!
Zapraszam także na mój blog Dramione: nowa-hermiona-granger.blogspot.com a w nim: moja pierwsza miniaturka i nowy rozdział 13.
Jako specjalistka od krótkich rozdziałów, stwierdzam uroczyście, że to nie jest krótki rozdział.:)
OdpowiedzUsuńJest jak zwykle perfekcyjny.
Też zgadzam się z tym, że śpiący Draco jest słodki. Jednak muszę przyznać, że sceny z ręcznikiem i whisky działają na wyobraźnię czytelnika.:)
Jestem ciekawa, jak nasz książę Slytherinu poradzi sobie z uczuciem do Miony, no i czy mroczna księżniczka wyzna mu swoje.:D
Ciąża Ginny.;d trochę szybko wpadła, ale na świecie pojawią się małe Diablątka.:D - dla mnie w sam raz.:D
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Rozdział jest świetny :) Ginny w ciąży?! Szoka. Draco jest przesłodki momentami :) Uwielbiam twoje opowiadanie i już się nie mogę doczekać kolejnej notki ♥
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Aw, będziemy wychowywać małego Diabełka <333
OdpowiedzUsuńI Smoczuś powiedział, że kocha Mionę. Może nieświadomie, ale i tak się liczy! Słodki :')) I te jego rozmyślania, hahha xD
No no. Nie spodziewałam się tego po Hermionie, że patrzyła się na...'przyjaciela' Smoka xD
A on, taki tam wyluzowany xD
Kocham tego bloga, aww <33
Weny! I oby następny był jak najszybciej, bo jak nie, to Cruciatusem poszczuję :3
Całusy, Losiek.
Wspaniały rozdział :-) Czekam na następny!!
OdpowiedzUsuńZnowu fala cukru, kocham takie monenty<3 "Jeżeli pojawią się dwie kreski to znaczy, że nosisz w sobie małego Diabełka" aww:)) Sytuacja z Malfoyem była, hahaha, hahahahaha... świetna! ROTFL xD
OdpowiedzUsuńNa słowa: "Kocham Cię..", "Za wszelką cenę postaram się, by chociaż w najmniejszym stopniu pokochała mnie tak jak ja kocham ją" i w wielu innych momentach miałam wybuchy eufori, chyba przedawkowałam Eliksir Eufori ;D
Rozdział można określić jako piękny, wspaniały, kapitalny... nie to za mało to był Megapięknogenialnoczrującoekscytującouroczozmysłowoniebiańskoodlotowokosmicznobombowowyje*banywkosmos rozdział!- nie to i tak w pełni go nie opisuje;P
Kochana pozdrawiam, życzę weny i dołączam się do Cruciatusa koleżanki z góry:D Chociaż nie, nie mogłabym być dla Ciebie aż tak brutalna, przecież musisz pisać, bo bez Twojej twórczości to się normalnie załamę xD Ale pamiętaj, że w avku mam Bellatrix, ato już o czymś świadczy;) Ada;*
PS Będe Cię wspierać mentalnie^.^
PPS Widzę kolejną fankę Igrzysk Śmierci, witaj siostro!
PPPS Pisane przy gorączce 38,6 °C xD
Jak słodko! *.* Uwielbiam ten rozdział. Jest taki subtelny, delikatny i idealnie ukazuje uczucia Draco.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Hermiona jak narazie (mam nadzieję, że się to zmieni) jest zimną suką, za przeproszeniem.
Boże! Ginny w ciąży! No świat się kończy. Ale przyznaję, że pomysł mnie powalił :) Ciekawe jak sobie z tym poradzą, biedni :(
Oj tam, krótko. Też mi problem :D Ważne, żeby był rozdział :)
Weny życzę, kochana! :*
świetny rozdział, bardzo zaskakujący :D
OdpowiedzUsuńżyczę weny i pozdrawiam :*
Wyznanie Draco przez sen... cudo <3 zaskoczylas mnie ta ciaza Gin. Ale w sumie z tego co pamietam to zareeczyli sie z Blaise'm wiec w sumie jakos to bedzie :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Wyznanie Draco przez sen... cudo <3 zaskoczylas mnie ta ciaza Gin. Ale w sumie z tego co pamietam to zareeczyli sie z Blaise'm wiec w sumie jakos to bedzie :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Jej... Ginny w ciąży? Absolutnie się tego nie spodziewałam, ale dobrze, że Blasie się nie wściekł. Słodkie było, jak spali razem na łóżku, przytuleni. Ginny będzie przechodzić ciężkie chwile, ale da radę. Ma kochających przyjaciół i chłopaka... wróć, narzeczonego xd hahah
OdpowiedzUsuńHermiona... serio? Ona na prawdę nie widzi tego jak Draco się stara? Przecież to widać jak na dłoni i ewidentnie się zmienił. No cóż... z czasem zauważy ;D
Ściskam Cię mocno :)
Jak dla mnie rozdział nie był aż taki krótki:) Świetny pomysł z Draco mówiącym przez sen. Ginny w ciąży? Hmm będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńWyłapałam jedno powtórzenie, ale każdemu się zdarza :)
Czekam na następny i zapraszam do siebie.
http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
rozdział MEGA, po prostu;D
OdpowiedzUsuńnajlepszy to tekst "Naćpałeś się mydła?"
Draco jest słodki... mrrr. heh :D
mam nadzieje, że już nie długo ukarze się nowy rozdział ;D
już się nie mogę doczekać ; )
życzę Ci weny ;***
aaa... zapomiałabym. NOWY ROZDZIAŁ u mnie ; )
obiecałam informować Cię na bieżąco :D
Przeczytalam wszystkie rozdziały. Bardzo podoba mi się Twoj blog, z niecierpliwością czekam na kolejne rozdzialy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za bloga w rubryczce ^.^ A tak wgl to jeśli w tym tygodniu nie pojawi się rozdział to cię znajdę i zamorduję!
OdpowiedzUsuńXD Bo rozdziały są zaj...fajne *.* Jesteś Geniuszem :D
Kocham twój blog. Masz talent. A ten rozdzial jest prze..genialny! Czekam na kolejny, a tymczasem życze weny i zapraszam na bloga mojego i mojej przyjaciółki. http://bowszystkocodobre.blogspot.com
OdpowiedzUsuń"Mydła się naćpałeś!?"
OdpowiedzUsuńHahaha, czytam to już piąty raz i nadal się śmieję do łez xD
ostatnie 3 rozdziały były jak do tej pory najlepsze. choć wciąz, mimo bety są błędy ortograficzne. studia i błędy? ;) ojoj
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej doceniam pracę i fantazję :D
know-it-all
Super blog! Mam nadzieje,że doczekam się zakończenia :)) Masz wielki talent do pisania !
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga.Jest on o Hermionie,która dowiaduje się,że jest córką Toma Ridle i postanawia stanąć po stronie zła.
http://dracomalfoyhermionariddle.blog.pl/
Zapraszam i proszę o komentarze ! :)
Pozdrawiam
Malfoy co to za pytanie ?! Nacpales sei mydla ? hahahahahha xd
OdpowiedzUsuńczemu jeszcze nie ma 18 rozdzialu :C ???
OdpowiedzUsuńSłodki jak zawsze :) Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńNaćpałeś się mydła
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAH ZAJEBISTY TEKST