8/08/2013

Rozdział 11

To chyba najdłuższy rozdział tego bloga. Ujęłam w nim to co chciałam. Dedykuje go Dramione, która  już nie umiała się doczekać tego rozdziału i z pewnością ucieszy się z takiego obrotu spraw ;).  Fanki Trevora mnie znienawidzą! Przepraszam, ale tak dużo osób twierdziło, że  z niego kobieciarz i że jest podejrzany, więc oto i macie takiego Trevora ;D  Zapraszam na ASK'a ;D
Nie przedłużając: MIŁEJ LEKTURY!

~~*~~*~~*~~

Tuż obok  nazwiska Trevora widniało drugie, kobiece.. Olivia Black. To właśnie ona znajdowała się w prywatnym dormitorium mojego chłopaka?   Chwyciłam kartkę pergaminu i naskrobałam kilka słów do Alicji, żeby czekała na mnie pod wejście do pokoju ślizgonów.   Ubrałam na siebie czarną bluzę z kapturem i czym prędzej udałam się do wyjścia. Była sfrustrowana, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Jeśli faktycznie między Trevorem a tą dziewczyną do czegoś doszło, a przypuszczam, że tak bo co takiego mogłaby robić u niego w dormitorium o tak później porze?


***

Siedziałem w pokoju Wspólnym gryfonów, wpatrując się w powoli już gasnący ogień w kominku, gdy nagle Hermiona jak burza wybiegła ze swojego dormitorium i znikła za  portretem Grubej Damy. Nie zastanawiając się długo, przywołałem do siebie pelerynę niewidkę i cicho podążyłem za dziewczyną.  Nie powinno się śledzić przyjaciół. Wiem że zachowuję się w tym momencie nie fair, ale to jedyny sposób, żeby się dowiedzieć co Hermionę łączy ze ślizgonami.  Utrzymywałem  dystans między mną a gryfonką. Wytężałem wzrok żeby nie stracić jej z oczu co nie było wcale takie łatwe. Pewnym krokiem zmierzała ku lochom. Czego Hermiona mogła szukać o tak późnej porze w lochach?  Po 10 minutach marszu Hermiona w końcu przystanęła, rozejrzała się wokół siebie i podeszła do ledwo widocznej postaci, którą okazałą się siostra Malfoya.  Rozmawiały przez chwilę szeptem, po czym blondynka  wpuściła ją do pokoju wspólnego ślizgonów. Nie zastanawiając się,  szybko podążyłem za nimi. Ciekawość brała górę nad rozsądkiem. Hermiona pewnym krokiem podążyła wskazaną drogą przez blondynkę. Zatrzymała się dopiero przed  drzwiami na których wisiały inicjały T.L.  Położyła rękę na klamce, widziałem, że się waha. Przymknęła oczy, wzięła głęboki wdech  i dumnie wkroczyła do pomieszczenia. Dopiero teraz  miałem okazje uważnie przyjrzeć się Hermionie. Zmieniła się, nie była już tą samą cichą myszką, która siedziała z nosem w książkach. Nabrała pewności siebie, sprawiała wrażenie osoby, która wie czego chce i zna swoją wartość.  Ledwo zdążyłem przejść do pomieszczenia, gdy drzwi zamknęły się z hukiem. Rozejrzałem się wokół siebie. Byliśmy w dormitorium. Ściany były koloru szmaragdowego, jak na rasowego ślizgona przystało.  Po prawej stronie stała szafa wraz z barkiem po brzegi wypełnionym przeróżnymi trunkami.  Po lewej stronie umieszczona została kanapa, dwa fotele i  mały stoliczek.   Na ścianach wisiały regały po brzegi wypełnione książkami. Na przeciwko  drzwi,  stało ogromne, małżeńskie łoże, w której aktualnie dwie osoby się ze sobą zabawiały, nieświadome intruzów, którzy wtargnęli do pomieszczenia.
- Ykhmmm - odchrząknęła Hermiona.
Sapania i jęki wydobywające się z łóżka w jednej chwili ustały, a spojrzenia owej dwójki skierowały się w stronę Hermiony, której oczy rzucały błyskawicami na wszelkie możliwe strony. Wcale jej się nie dziwie. Właśnie przyłapała swojego chłopaka na zdradzie.  Fala zdenerwowania, przepłynęła przez moje ciało. Miałem ochotę podejść i przywalić mu z całej siły. Nikt nie ma prawa traktować tak mojej przyjaciółki.
-  Hermiona..  - po pomieszczeniu rozszedł się zszokowany głos chłopaka.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam -   Hermiona dobierała starannie każe słowo.
-  Kto Cię tu wpuścił szlamo -  odezwała się dziewczyna, która siedziała teraz na łóżku, przykrywając się kołdrą.
To co potem się wydarzyło przeszło moje najśmielsze oczekiwania.


***

Cała moja nadzieja prysła jak bańka mydlana, gdy tylko przekroczyłam próg dormitorium Trevora.  Tak jak moja cicha intuicja mi podpowiadała w  najlepsze zabawiał się z jakąś laską w łóżku. Nawet nie zwrócili najmniejszej uwagi na to, żę już od kilku minut stoję w tym pomieszczeniu i  się im przyglądam.
- Ykhmm  - odchrząknęłam by w końcu zwrócić na siebie uwagę.
Widziałam przerażone spojrzenie Trevora, gdy zobaczył mnie w swoim dormitorium.
- Hermiono.. - zaczął
- Przepraszam, że wam przeszkadzam - powiedziałam najsłodszym głosem  na jaki było mnie stać
- Kto Cię tu wpuścił szlamo? - słowa  dziewczyny, zadziałały na mnie jak płachta na byka.
- Posłuchaj mnie uważnie Ty nędzna dziwko - wysyczała powoli zbliżając się do dziewczyny - Jeszcze raz nazwiesz mnie szlamą, a bardzo tego pożałujesz.
- Pff,  - dziewczyna stanęła dumnie na przeciwko mnie -  Co mi takie szlamiątką jak Ty może zrobić?
Cała gotowałam się ze złości. Podeszłam do dziewczyny wbijając jej różdżkę w brzuch i hardo patrząc w oczy.
- Nie masz pojęcia Black z kim zadarłaś - wysyczałam jej do ucha. Po czym  z całej siły przywaliłam jej w twarz. Dziewczyna zatoczyła się i upadła na łóżko.
Złapała się za wargę, z której stróżkami leciała krew.
- Zabije Cię! - wykrzyczała i sięgnęła po swoją różdżkę.
Dziewczyna przymierzała się do wypowiedzenia zaklęcia lecz ja byłam szybsza.
- Incarcerous -  niewidzialne pętle związały dziewczynie ręce i nogi, tak że nie umiała się poruszać.
- Expelliarmus - różdżka Olivi w  mgnieniu oka wystrzeliła w powietrze i znalazła się w mojej ręcę.
Uśmiechnęłam się chytrze.
- Ostrzegałam Cię Black  - powiedziałam spokojnie -  Jeszcze jeden taki numer a skończy się o wiele gorzej niż rozcięta warga.
Podeszłam do dziewczyny i chwyciłam ją za jej gęste blond włosy.  Brutalnie wyszarpałam ją za drzwi.
- A teraz z łaski swojej zostaw nas samych - wysyczałam po czym z trzaskiem zamknęłam drzwi.
Odwróciłam się w kierunku Trevora, który zdążył założy już założyć bokserki i jeansy. 
Podeszłam do barku i nalałam sobie Ognistej do jednej ze szklanki, po czym zajęłam jeden ze skórzanych foteli.  Ani razu nie zerknęłam na Trevora. W pomieszczeniu panowała cisza. Musiałam zebrać myśli. Nie wiedziałam od czego mam zacząć.   W końcu ciszę przerwał brunet.
- Hermiono.. - zawahał się - pozwól, że Ci wszystko wytłumaczę..
- Tu nie ma co tłumaczyć Trevor. Sytuacja jest prosta i logiczna. Przyłapałam Cię na zdradzie!
- Ale..- zaczął chłopak
- Nie ma żadnego "ale". Zaufałam Ci, a Ty chwile później wskakujesz do łóżka z inną wiedząc, że masz dziewczynę. Co z Ciebie za facet ?  Wiesz co to szacunek do kobiety? Po co wysyłałeś  kwiaty, po co te wszystkie piękne i puste słowa? Po co Ci byłam? Żeby się szczycić?  Że Twoja dziewczyna jest  córką najpotężniejszego czarnoksiężnika na całym świecie? Zawiodłeś mnie na całej linii..
- To, że jesteś Riddle nie ma nic do rzeczy Hermiono.  Ja po prostu kocham kobiety. Pragnę, każdą uszczęśliwić, każdej okazać miłość i czułość.  Czy coś w tym złego? Każda kobieta zasługuje na zainteresowanie,a  ja im chce to dać. Czuję, że jestem do tego powołany.
Prychnęłam.
-  Przestań mówić bzdury i się wykręcać. To nie jest usprawiedliwienie. 
 - Zależy mi na Tobie - powiedział Trevor i przybliżył się do mnie.
- Miałeś szansę, nie wykorzystałeś jej.  To koniec.
- Proszę wybacz mi. Każdy zasługuje na drugą szansę..
- Nie Trevor. Nie po czymś takim.
Obróciłam się i skierowałam się do wyjścia, gdy w jednej sekundzie Trevor zagrodził mi  przejście, przyciągnął do siebie i brutalnie wpił w moje wargi. Próbowałam wyrwać się z jego silnych ramion, lecz był silniejszy. W afekcie z całej siły ugryzłam go w język, co spowodowało głośny krzyk chłopaka. Zwolnił swój uścisk, dzięki czemu jak oparzona wyrwała się z jego objęć. Byłam na granicy wytrzymania. Wzięłam duży zamach i z całej siły przywaliłam chłopaki w policzek.
- Nigdy więcej mnie nie całuj. Brzydzę się Tobą Lestrange.
Wyszłam z głośnym trzaskiem z dormitorium, zostawiając chłopaka w ogromnym szoku.


***

Dopiero jak znalazłem się w swoim dormitorium ściągnąłem z siebie peleryne niewidkę. Poskładałem ją i schowałem na dnie kufra by nikt jej nie znalazł. Szybko przebrałem się w swoją prowizoryczną piżamę, i wskoczyłem do łóżka, szczelnie okrywając się kołdrą.  Byłem w totalnym szoku po tym co zobaczyłem i usłyszałem. Musiałem przyznać, ze Hermiona ma klasę i ognisty temperament. Była niczym rozwścieczona lwica, która broniła swojego terytorim . W głowie ciągle huczało mi jedno ze zdań wypowiedzianych przez bruneta. "To, że jesteś Riddle nie ma nic do rzeczy Hermiono" Co to miało znaczyć?  Czemu  ją tak nazwał? Przecież Hermiona pochodzi z mugolskiej rodziny, a jedyną osobą, która żyje i nazywa się Riddle jest.. Voldemort.  Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Czy to możliwe? Żeby Hermiona  była spokrewniona z Voldemortem?  Próbowałem  sobie przypomnieć jak najwięcej szczegółów rozmowy  gryfonki ze ślizgonem.  W jednej chwili szok wymalował się na mojej twarzy.  Hermiona nie była jakoś spokrewniona z Voldemortem. Ona była jego córką. To w jej żyłach płynie jego krew. Ale jak to możliwe? Czemu nic nie powiedziała? Czemu milczała na ten temat? Może nie chciała się do tego przyznać? Może się wstydzi ? Może nie chce mieć z nim nic wspólnego?  Tyle pytań tak mało odpowiedzi.   Spojrzałem na zegarek wskazówki wskazywały drugą w nocy. Czas spać - pomyślałem.  Jutro porozmawiam z Hermioną.


***

- Wstaaaaaaaaaawaj! - ze snu obudziły mnie krzyk pochylających się nade mną rudej współlokatorki.
- Ginny jeszcze 5 minut. Proszę!
- Za 20 minut mamy śniadanie Miona! Rusz ten swój śliczny tyłek.
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na uśmiechnięta twarz Rudej, która w mgnieniu oka zrobiła się poważna, na widok moich podkrążonych i zaczerwienionych oczu.
- Co się stało kochana? - zapytała z troską.
- Nic takiego. Po prostu przyłapałam dzisiaj w nocy Trevora na zdradzie - odparłam spokojnie.
- Zabije tego gnojka! Ja mu pokażę, nie można tak traktować mojej najlepszej przyjaciółki - Ginny, aż cała poczerwieniała ze złości.
- Ginny, daj spokój. Już mu wczoraj wygarnęłam. Można uznać sprawę za zamknętą.
- Jesteś pewna?
Pokiwałam twierdząco głową.
- Wiesz, że w raze czego zawsze możesz  na mnie liczyć.
- Wiem Ginny i dziękuję. Jeśli będę potrzebowała pomocy to na pewno się do Ciebie zgłoszę.
Przytuliłam przyjaciółkę po czym zabrałam swoje ubrania i udałam się do łazienki.  Po 15 minutach już ubrana i umalowana  wyszłam do dormitorium, gdzie czekała na mnie Ginny.
- To co gotowa? - zapytała Ruda - bo ja umieram z głodu!
Obydwie z dobrym humorem zeszłyśmy na śniadanie.
Postanowiłam się nie przejmować wydarzeniami z dzisiejszej nocy.  Mój rekordowy związek zakończył się po pierwszym dniu bycia razem.  Widziałam ciekawskie spojrzenia ludzi rzucane w moją stronę, lecz nie przejmowałam się tym zbytnio. Pogadają i przestaną.
Weszłyśmy do Wielkiej Sali, mój wzrok automatycznie powędrował do stołu ślizgonów, widziałam współczujące spojrzenie Alicji i Becci.  Malfoy z Zabinim wpatrywali się morderczym wzrokiem w Trevora, który beztrosko rozmawiał sobie z Nottem.  Widziałam chytry uśmiech Malfoya, kierowany w moją stronę. Szlag.. dopiero teraz przypomniałam sobie o zakładzie z Malfoyem. Nie lubiłam przegrywać, a tym bardziej nie chciałam dawać satysfakcji Malfoyowi, że miał rację. Byłam trochę ciekawa jak Malfoy zaplanuje te wspólne 24 godziny i kiedy to nastąpi.
Podczas śniadania McGonagall wręczyła wszystkim uczniom plan zajęć. Pierwszą lekcją były podwójne eliksiry ze Snapem. Byłam strasznie ciekawa, jego zachowania w stosunku do mnie czy do Ginny. Czy dla zachowania pozoru dalej będzie nas gnębił ?
Po skończonym śniadaniu pożegnałam się z Ginny i udałam się prosto do lochów. Byłam jako jedną z pierwszych osób,  czekających na dzwonek oznajmiający rozpoczęcie się lekcji.
- Hermiono! - usłyszałam okrzyk dziewczyn, a chwile później tonęłam w ich objęciach.
- Słyszałyśmy co się stało. Tak nam przykro, mogłyśmy Cię ostrzec, ale wydawałaś się taka szczęśliwa. - Alicja mówiła jak najęta.
- Po za tym myślałyśmy, że może faktycznie Trevor się zmienił, bo nigdy aż tak bardzo nie zabiegał o żadną dziewczynę. Po za tym rzadko kiedy pakował się w związki -  dodała Becca.
- Dziewczyny - uśmiechnęłam się do nich -  Nie ma o czym mówić.  Stało się. Trudno nie ma czego roztrząsać.
- A jak się czujesz? - zapytała czarna.
Spojrzałam w jej ciemne tęczówki, w których widziała troskę.
- Całkiem nieźle, nic mi nie jest na prawdę.
Uśmiechnęłam się z nadzieją, że uśmiech potwierdzi moje słowa.
Nagle z hukiem otworzyły się drzwi do Sali Eliksirów, na korytarzu nastała cisza, i każdy po kolei szybkim krokiem wchodził do pomieszczenia.  Udało mi się zająć przedostatnią ławkę, modliłam się o to, żeby Ron się do mnie nie dosiadł. Na moje szczęście po mojej prawej stronie usiadł Malfoy, natomiast po lewej Zabini.
- Co tam mała?  Słyszałam, że nieźle dałaś popalić dzisiaj w nocy tej całej Black - Diabeł uśmiechnął się łobuzersko.
- Należało się jej - odparłam z przekąsem.
- CISZA! - po sali rozbiegł się spokojny ale donośny głos Mistrza Eliksirów.
- Miejsca, które dzisiaj wybraliście będą waszymi stałymi miejscami do końca roku - rozejrzał się swoimi mrocznym spojrzeniem po uczniach -  Waszym dzisiejszym zadaniem będzie uwarzenie Eliksiru Słodkiego Snu. Macie dwie godziny, więc radzę się pośpieszyć.
Cała klasa pracowała w totalnej ciszy i skupieniu. Wszyscy chcieli by ich eliksir wyszedł jak najlepszy. Od czasu do czasu dało się słyszeć lekkie wybuchy z czyichś kominków, którym wtórowały kąśliwe uwagi Snape'a. W połowie drugiej lekcji odezwał się dumny głos Becci. 
- Profesorze skończyłam! -  Nietoperz podszedł do własnej córki i przyjrzał się surowym wzrokiem jej eliksirowi.
- 10 punktów dla Slytherinu, i daj też czasem wykazać się innym uczniom - powiedziawszy to spojrzał na stolik przy którym siedział Harry, Ron i Nevill. Cała trójka nieudolnie starała się uwarzyć Eliksir słodkiego snu, który co chwilę zmieniał swoją barwę na inny kolor.
Pod koniec lekcji, każdy musiał odlać swój eliksir do małej buteleczki, podpisać ją i oddać do oceny Mistrzowi Eliksirów. 

          Reszta lekcji minęła szybko i spokojnie, choć nie obeszło się bez wypracowania na transmutację. Nie chcąc tracić czasu udałam się do biblioteki by jak najszybciej  napisać wypracowanie.  Mój spokój i koncentracje zakłóciło nagłe pojawienie się Malfoya w bibliotece.  Nie zwróciłam na niego kompletnej uwagi, wciąż byłam pochłonięta pisanie wypracowania dla McGonagall. Usłyszałam dźwięk szurającego  krzesła obok mnie.  Dalej nie odrywałam głowy od pracy domowej, starając się skupić.  W końcu nie wytrzymałam i spojrzałam na mojego towarzysza. Draco siedział i z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy przyglądał mi się.
- Tak myślałem, że Cię tu znajdę Riddle.
- Czego chcesz Malfoy? Jestem trochę zajęta.
- Pogadać - odparł chłopak i uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie mamy o czym - odburknęłam, nienawidziłam jak ktoś przeszkadza mi podczas nauki.
- Jak to nie? Wygrałem zakład  - spojrzał na mnie badawczo.
- Westchnęłam.
- W sobotę od samego rana. Zjesz ze mną i resztą ślizgonów śniadanie - na jego ustach pojawił się chytry uśmiech
- Co Ty kombinujesz Malfoy?  
Nie dane mi było usłyszeć odpowiedzi ponieważ w naszą stronę szedł nie kto inny jak Harry Potter.
- Hermiono - zawołał wybraniec - Możemy porozmawiać? To pilne. - Spojrzał na mojego towarzysz z nienawiścią w oczach - Co tu robisz Malfoy?
- Siedzę Potter nie widać?
Obydwaj mierzyli się surowym wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, to brunet jak i blondyn dawno leżeliby na posadzce martwi.
- Malfoy - zaczęłam - Myślę, że na Ciebie już pora - spojrzałam na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
- Jasne - Draco przeczesał ręką swoje blond włosy, które nadawały mu łobuzerskiego charakteru - Pamiętaj, o lekcji zaraz po kolacji. Będę czekać. 
Smok obdarzył Złotego Chłopca nienawistnym spojrzeniem po czym zniknął za drzwiami biblioteki.
- Usiądź Harry - wskazałam brunetowi wolne miejsce - O czym chciałeś ze mną porozmawiać.
Harry wziął głęboki wdech.
- Wiem o wszystkim Hermiono.
- O wszystkim? To znaczy?  - zrobiłam zdziwioną minę - Nie rozumie.
- Wiem, że nie jesteś.. - chłopak dobierał starannie każde słowo - mugolaczką.
Spojrzałam na niego pytająco, choć w środku z sekundy na sekundę rosło we mnie przerażenie.
- Wiem, że jesteś czystej krwi! - Harry ściszył głos do szeptu - I śmiem twierdzić, że Twoim ojcem jest Voldemort - ostatnie słowa wypowiedział tak cicho, że ledwo go dosłyszałam.
Sparaliżowało mnie. Strach ogarnął całe moje ciało. Czułam jak każdy pojedynczy mięsień się spina. Mój umysł gorączkowo poszukiwał jakiegoś rozwiązania z tej sytuacji.
- Ciągle zastanawiam się, czemu mi o tym nie powiedziałaś - kontynuował wybraniec - Przecież to nic strasznego. Mimo, że ja i Voldemort jesteśmy wrogami, Ty Hermiono jesteś moją przyjaciółką. Wiem, że nienawidzisz Voldemorta i tak jak ja pragniesz uwolnić cały świat od jego złych mocy. 
- Skąd wiesz? - zapytałam drżącym głosem - Mów Harry! Skąd o tym wiesz?
Chłopak zmieszał się.
- No bo widzisz He-hermiono - kropelki potu pojawiły się na jego czole. Przełknął głośno ślinę - Ja Cię wczoraj w nocy śledziłem. 
- Co takiego widziałeś ? 
- Wszystko - wydukał.
Czułam jak furia powoli próbuje owładnąć moim ciałem.
- Jak mogłeś mnie śledzić ? Kompletnie na mózg Ci padło!
- J-ja p-poprostu chciałem wiedzieć, co się z Tobą dzieje. Zmieniłaś się Hermiono!
- Posłuchaj mnie uważnie Potter, bo więcej powtarzać tego nie będę - wysyczałam tak, że Tylko on mógł mnie usłyszeć - Czy to się komuś podoba czy nie, moim ojcem jest Tom Marvolo Riddle, to jego krew płynie w moich żyłach.  Nie wstydzę się tego, że jest moim Ojcem, wręcz jestem z tego dumna. Zaakceptowałam go jak Ojca i mam zamiar  stanąć u jego boku jeśli będzie trzeba. I wiesz co?  Jesteście z Ronem siebie warci! Beze mnie nie przeżylibyście ani jednego roku w tej szkole! A teraz wybacz, ale mam do dokończenia ważne wypracowanie. - Jak najszybciej pozbierałam swoje rzeczy, zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam jak najprędzej z biblioteki, pozostawiając osłupiałego Pottera. 
Byłam na siebie  wściekła, jak mogłam być tak nieuważna?  Za chwilę pewnie cała szkoła będzie huczała o tym, że Szlama Granger tak na prawdę nie jest szlamą i nazywa się Riddle.  Nie zorientowałam się  nawet kiedy znalazłam się na wieży Astronomicznej. To wszystko zaczynało mnie przerastać. Czułam jak łzy powoli wyznaczają słoną ścieżkę po moich policzkach. Nie miałam zamiaru już ich powstrzymywać, pozwoliłam im spokojnie spływać,a  sama pogłębiałam się w rozpaczy.  Osunęłam się po ścianie, a po chwili siedziałam skulona w kącie, zanosząc się cichym szlochem.
- Hermiona? - usłyszałam cichy szept - Co się stało? 
Uniosłam zaczerwienione od płaczu oczy i ujrzałam ciemne oczy Notta.
- Mogę coś dla Ciebie zrobić? - usłyszałam ponowie zatroskany głos chłopaka.
- Powiedz Malfoyowi, żeby jak najszybciej tu przyszedł - wychrypiałam, po czym kolejna fala łez zalała moje policzki. 
Chłopak nic nie mówiąc,  wyciągnął kawałek pergaminu, naskrobał kilka słów i za pomocą czarów odesłał do odbiorcy. Po chwili kucnął przy mnie i nic nie mówiąc przytulił. Po kilku chwilach do wieży Astronomicznej przybiegł zadyszany Draco.
- Co się stało? - usłyszałam jego zmartwiony głos.
- Nie wiem - odpowiedział Nott - Przechodziłem i ją już znalazłem w takim stanie. Poprosiła, żebym Cię jak najszybciej tutaj ściągnął.
- Dzięki Nott - rzucił krótko, dając tym samym do zrozumienia, że on się już mną zaopiekuje.
Po chwili poczułam, jak blondyn delikatnie unosi mój podbródek i spogląda w moje zapłakane oczy.
- Powiesz mi co się stało, mała?
Na samą myśl o tym co się stało ogarnęła mnie kolejna fala szlochu.
- Ciii, spokojnie -  Draco podszedł i mnie mocno przytulił - Jestem przy Tobie  - jego dłonie delikatnie gładziły mnie po głowie. Jego dotyk działał na mnie kojąco. Tkwiliśmy tak w objęciach  kilka dobrych minut, dopiero jak się uspokoiłam, odezwałam się ochrypniętym głosem.
- Nie wiem co mam robić..
- O co chodzi? - blondyn spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, które przepełnione były po brzegi troską.
Opowiedziałam mu o całej rozmowie z Potterem.
- Na pewno poszedł już z tym do Dumbledore'a - odpowiedział po chwili Draco
- Co zrobimy? 
- Musisz jak najszybciej powiadomić Ojca, a potem trzeba udać się do Snape'a, może on nam jakoś doradzi.
Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Draco spojrzał na mnie, i opuszkami palców starł z mojej twarzy ostatnie ślady łez.  Wstał po czym podał mi rękę, żebym się podniosła. W ciszy udaliśmy się w stronę sowiarni.

25 komentarzy:

  1. Anonimowy8/08/2013

    Kocham Cie! Kocham cie! Kocham Cie!!
    Dzieki za ta dedykacje. <33333

    Trevor jestes niewyzytym gnojkiem, (tu sa przeklenstwa). Jak mogles zrbic to Hermionie? !!!!! Dupek!

    Go Malfoy, go! Biegnij pocieszac Herm ^^

    Swietny rozdzial <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i nie ma za co ;) cała przyjemność po mojej stronie ♥

      Usuń
  2. Bardzo dobrze, że koniec z tym Trevorem :D Tylko oczywiście teraz Potter musiała namieszać ;/ Tak czy inaczej, rozdział jest genialny, uwielbiam twoje opowiadanie, twoje pomysły, to jak piszesz, no po prostu wszystko ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze ktoś się musi powtrącać tak to byłoby nudno ;D
      Dziękuje, za tak miłe słowa ;)

      Usuń
  3. Oj Potter, Potter czemu tak mieszasz?
    Dobrze, że spławiłaś Trevora, bo mimo wszystko nie trawiłam go... Malfoy jaki opiekuńczy <3 Nawet Miona zaczyna się do niego przekonywać :D
    czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, ach, ach *skowronki*.
    Cieszę się, że Trevor poszedł w odstawkę i teraz nie mogę się doczekać tego śniadania i 24h w towarzystwie Malfoya, heee :D Szkoda, że tak się pożarła z Harrym - jestem pewna, że gdyby pogadali spokojnie, to Harry nikomu by nie powiedział i w ogóle... Szkodeczka :(

    ach, swoją drogą, chciałabym Cię zaprosić na mojego drugiego bloga z opowiadaniem, które przypomina o wiele bardziej dramione niż Granger Again :D Gdybyś miała czas i chęć, to zapraszam, akurat ukazał się 2. rozdział :)

    / pulapka-oczywistosci.blogspot.com /

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak! Nareszcie! Trevor - out! Black - Avada!
    I moj kochany Draco.. W tym rozdziale byl rozbrajajacy. :3 Kochany.. *_*
    Potter, Potter, Potter, checi miales dobre, ale wykonanie zle. xD
    Pozdrawiam. :**
    Ana M.
    P.S. Przepraszam za brak znakow, ale nie wiem, co sie stalo i moge pisac tylko tymi normalnymi literami. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah twoje komentarze za każdym razem mnie rozbrajają ;D

      Usuń
  6. Szkoda, że Trevor okazał się taką szują, bo na prawdę go lubiłam. Z drugiej strony mega z niego kretyn. Narazić się córce Lorda Voldemorta... Brak mózgu nornalnie xd
    Harry... Coż, według mnie Hermiona mogła załatwić to wszystko na spokojnie, a teraz straciła przyjaciela. Ale to było do przewidzenia. Córka Czarnego Pana nie może przyjaźnić się z Wybrańcem.
    Malfoy korzysta z okazji i bardzo dobrze ! Rozdział super :)
    Pozdrawiam i życzę wenyyyyy ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treor jeszcze pokaże jaki to dobry potrafi być ;D w sumie mam co do niego specjalne zamiary ^^

      Usuń
  7. Anonimowy8/08/2013

    Uuuuu kocham Kocham Kocham. Wiedziałam że się go pozbędziesz. Liczyłam raczej na śmierć ale dobra xd uwielbiam ♥ czekam na kolejny ~effty_

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakim cudem dopiero teraz trafiam na Twój blog nie ma pojęcia.
    To aż zaskakujące naprawdę.
    Szczególnie że spodobała mi się historia.
    Trevor okazał się dranoiem.
    Nie spodziewałabym się tego po nim przeczytawszy ostatnie rozdziały.
    I w ogóle podoba mi się cała historia.
    I Twój styl.
    I szkoda mi było Hermiony.
    Nie spodziewałam się że jej historia z Harrym tak się potoczy.
    Naprawdę zaskakujesz i zyskujesz w oczach.

    [http://pokochac-lotra.blogspot.com]

    p.s. według mnie śliczny jest również szablon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miłą opinie, to mi daje siłę na dalsze pisanie ;)

      Usuń
  9. :O *idzie zbierać szczene*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, szczena pozbierana.
      Dziewczyno! Uwielbiam Cię :D Dramione się rozkręca, co baaardzo mi się podoba ; ) Trochę chyba za ostro potraktowała Harry'ego - w końcu byli przyjaciółmi. Moim zdaniem za szybko pozbyłaś się tej relacji, wolałabym, żeby było więcej takiej wewnętrznej bitwy Hermiony między przyjacielem, a jej "ciemną stroną" :D Dobra, puściłam wodze fantazji ^^

      Usuń
    2. Spokojnie jeszcze będą mieli niejedno starcie ;D
      Rozbrajasz mnie swoimi komentarzami na prawdę;3
      Dziękuje <3

      Usuń
  10. Anonimowy8/08/2013

    Uhuhu Malfoy Góra jak ja nie lubię Trevora od początku mnie drażni swoją osoba. Weny życzę A!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna osoba, która nie pała do niego sympatią. Ehh ludzie co z wami?; )

      Usuń
  11. Uuu... Malfoy chyba coś planuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Agbxeyhcsyjvfujvduvxdfhxfgvx
    taaaak! Haaa! I co Terevor, ty szujo? :D
    Teoś! Mój Nott <3
    Harry, krejzolu. Chciałeś dobrze, wyszło troszeczkę gorzej. Niemniej jednak- plus za starania, minus za efekt końcowy :D
    pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo ze lubilam Trevora to ciesze sie z tego jak to rozwiazalas ;D w ogole uwielbiam Cie i to jak piszesz <3 lece czytac kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy1/14/2014

    Blog jest naprawdę cudowny, oryginalna historia, wartka akcja, ciekawe podejście. Znalazłam co prawda kilka błędów jednak to każdemu się zdarza. Zżera mnie ciekawość co będzie się działo dalej i jak poprowadzisz tego bloga. Życzę weny i dużo energii./Mrs. Malfoy

    OdpowiedzUsuń